Trwa ładowanie...
bravo
Basia Żelazko
03-08-2017 13:00

"Bravo" czyli czego boi się PiS?

Mam trzydzieści lat, więc o dwa razy więcej niż przeciętny czytelnik tego magazynu. Sama wiele lat temu wraz z koleżankami czytałam w tajemnicy przed rodzicami te pstrokate strony słabej jakości papieru. Czy to pismo dziś jest czymś innym, niż pamiętamy? I dlaczego nagle mówi o nim PiS-owski polityk?

"Bravo" czyli czego boi się PiS?Źródło: Materiały prasowe
d1lj0cv
d1lj0cv

W czasach, gdy internetu nie było (a wcale nie było to sto lat temu!), a polska telewizja rozrywkowa raczkowała, tylko pisma dla młodzieży mogły zapewnić nastolatkom jakiekolwiek informacje o ich idolach. Kto z nas nie niszczył ścian i mebli plakatami Kelly Family czy Spice Girls? Polscy artyści? Jasne: Piasek, Kasia Kowalska, Kasia Nosowska... artyści, którzy do dziś wysprzedają koncerty, tam mieli swoje medialne debiuty.

Ale szczerze, przecież wiemy, że to nie wszystko, co kryło się w tej gazetce. Fotostory "z momentami", "intymne opowieści nastolatków" i eksperckie porady dla dojrzewających nastolatków i nastolatek. Już wtedy wiedzieliśmy, że "Bravo" łamało tabu. Bo o seksie, antykoncepcji, życiu emocjonalnym bardzo młodych ludzi po prostu się nie mówiło. Ani w domach, ani w szkole, a już na pewno nie w masowych mediach.

Czy Paweł Lewandowski, wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, który w wywiadzie dla "Tygodnika Solidarność" stwierdził, że "czasopisma dla młodzieży negują wartości wyznawane w naszym kraju i propagują światopogląd właściwy dla środowisk bardzo liberalnych obyczajowo", miał na myśli właśnie otwarte mówienie o kwestiach, które przecież młodzieży dotyczą?

Co ciekawe, zdrowie i seksualność nastolatków już wcale nie zajmują dużo miejsca w magazynie. Sięgam po najnowszy numer i od razu czuję się jak sześćdziesięciolatka, ponieważ nie rozpoznaję połowy tych twarzy. Kłamię. Nie rozpoznaję więcej niż połowy z nich. Największym tematem numeru są porady nastoletnich gwiazd aplikacji muzycznej, jak odnieść sukces w sieci i zgromadzić największe grono fanów. Potem czytelnik może dowiedzieć się, jak poradzić sobie w sytuacji konfliktu (tytuł: "Ratunku, moje ziomki nienawidzą się").

d1lj0cv

I co z tym strasznym, okropnym seksem? Nastoletnia piosenkarka ze Szwecji, Zara Larsson, w "intymnym superwywiadzie" z gazetą wypowiada słowa, które pewnie wiceministrowi przyprawiają siwizny na głowie:

- Jeśli ktoś chce uprawiać seks i czuje, że naprawdę tego pragnie, niech się na to decyduje. Nie trzeba bronić swojej cnoty za wszelką cenę - peroruje uśmiechnięta na zdjęciu blondynka. - Ważne jest, żeby dbać o antykoncepcje i nie narażać się na choroby przenoszone w trakcie seksu - dodaje rezolutnie.

Na stronie, gdzie psychoterapeuta i lekarz odpowiadają na nadesłane przez czytelników pytania, poruszane są kwestie masturbacji, przetłuszczających się włosów i sztuki całowania.

Rzeczywiście, w dobie pomysłów, by nie pozwalać niepełnoletnim dziewczynkom chodzić do ginekologa bez opiekuna, by nie inwestować w naukę o płciowości i antykoncepcji w szkołach, w dobie, gdy pojawiają się głosy, że szczepienie przeciwko rakowi szyjki macicy ma propagować seks wśród nastolatków, rozmowa o seksualności, ciele i jego potrzebach wydaje się wręcz bluźnierstwem.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Co jeszcze Lewandowski zarzuca pismom typu "Bravo"? Otóż, że "promują bardzo miernych idoli, a zupełnie pomijają polską kulturę". Mam dwie opcje: albo uwierzyć, że wiceminister o rynku i jego prawach nie wie nic; albo przyjąć, że wiedzieć nie chce. To, że w ogóle gazeta papierowa jest jeszcze wydawana, można rozpatrywać w kategorii cudu. W kiosku, w którym ją kupiłam, zamawiany jest tylko jeden egzemplarz i pewnie, gdyby nie ja, wróciłby do kolportera. Gdy wszystkie ważne i ciekawe informacje młodzież znajduje na Snapchacie i Instagramie (bo nie oszukujmy się, że są na Facebooku), papier musi się temu poddać. I wydawcy "Bravo" o tym wiedzą. I co jest tematem tej gazety, którą Lewandowski chce zrepolonizować? Internet!

d1lj0cv

Aplikacje na smartfony, gwiazdy YouTuba, blogerzy i nastoletnie influencerki, to są ci słynni "mierni idole". Kinga Sawczuk - ponad 70 tysięcy obserwujących na Instagramie, Bars and Melody - ponad 2 mln odtworzeń na YouTubie, Zara Larsson - setki milionów odtworzeń na Spotify.

Nie sądzę, by wiceminister ich znał. Nie tylko dlatego, że nie jest "targetem" ich treści, ale pewnie dlatego, że dawno nie miał takiego pisma w ręku. Bo gdyby miał, wiedziałby, co jest jego najmocniejszym przesłaniem. Czyli zakupy.

Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Kasa musi się zgadzać, więc chcąc napędzać sprzedaż magazyny dla młodych ludzi napędzają pragnienie posiadania. Nowszy telefon, kolejny kosmetyk, góra ciuchów z sieciówek. Gwiazda ma modną torebkę, zobacz, gdzie kupisz taką samą, zobacz, gdzie dobierzesz do niej buty, masz już tęczowy dodatek? Więc wcale nie seks, a galopujący i uwodzący konsumpcjonizm jest realnym zagrożeniem dla tych czytelników.

d1lj0cv

Polski młody czytelnik nie potrzebuje lekcji historii i światopoglądu. Potrzebuje inspiracji i idoli, którzy pokażą mu, że istnieje świat poza ekranem smartfona i centrum handlowym. Nie będę naiwna jak wiceminister Lewandowski i rozumiem, że idole są teraz w internecie, mam tylko nadzieję, że pokazują swoim fanom świat poza nim.

I czekam na koncert Kelly Family!

d1lj0cv
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1lj0cv