Bryan Adams chciał zaśpiewać piosenkę Gawlińskiego. Lider Wilków kazał mu "pocałować się w d...ę"
Robert Gawliński kilka lat temu dostał niecodzienną propozycję od Bryana Adamsa. Współpraca mogła przynieść mu sporo korzyści. Muzyk jednak uniósł się honorem.
Robert Gawliński w ostatnich latach rzadko pojawiał się w mediach. Zespół Wilki wydał ostatnią płytę w 2016 r. Dalej koncertowali po całej Polsce, ale kariera musiała ustąpić miejsca walce o zdrowie. Muzyk walczył z rakiem. A później przyszła pandemia i Gawliński zamieszkał w Grecji, gdzie zajmował się uprawą oliwek. Teraz zespół Wilki, który niedawno świętował swoje 30-lecie, znów koncertuje.
Gawliński niedawno udzielił wywiadu Plejadzie, w którym opowiedział o swoich wartościach. Muzyk przyznał, że ważne jest dla niego to, by żyć w zgodzie ze swoimi wartościami. Dlatego odrzucił pewną lukratywną ofertę od samego Bryana Adamsa:
- Kiedyś poprosił mnie menedżer Bryana Adamsa o "Urke", bo chciał go nagrać na swoją płytę. Były dwa warunki. Jeden był taki, że zmieni tekst i będzie on zupełnie inny, bo on śpiewa tylko o miłości i on takiego tekstu nie zaśpiewa. Ja mu powiedziałem: "To pocałuj się w d...ę i sam sobie skomponuj piosenkę i już".
Allan Krupa o prezencie urodzinowym oraz duecie z Edyta Górniak
Lider Wilków dodał, że trochę żałował swojej decyzji: - Może trochę żałuję, bo gdyby to był hicior, to pewnie teraz miałbym małą wysepkę tu, w Grecji, a nie skromny domek. Ale czasem w życiu trzeba podejmować decyzje, które może nie są popularne i nie przyniosą ci splendoru, ale trzeba mieć kręgosłup moralny.
Muzyk zdradził też, że był jeszcze jeden warunek: - Bryan Adams chciał być wpisany jako odpowiedzialny i za tekst, i za muzykę. To wydawało mi się już nieuczciwe w tym wypadku, bo zostało to też jawnie postawione. Gdyby powiedział: "Słuchaj, ja też tego za darmo nie będę robił, może byś mi coś odpalił?", to pewnie bym się zastanowił i być może bym się zgodził. Natomiast czasem trzeba powiedzieć "nie".
Gawliński ostatnio udowodnił, że kieruje się zasadami w życiu. Skrytykował galę Wiktorów zorganizowanych przez TVP. Nie oszczędził Edyty Górniak ani braci Golec: - Jeśli komuś się podoba rząd, który rządzi w Polsce, to pewnie, nie ma sprawy, że on występuje w telewizji rządowej. Jeśli jemu się podobają rządy PiS, to też mu się podoba, że telewizja opowiada o świecie, którego nie ma. Poza tym są zespoły czy artyści, którzy zawsze trochę kolaborowali przez miejsce urodzenia albo przez sposób myślenia z tego rodzaju wizją Polski, taką bardziej kościelną. Mam tu na myśli Justynę Steczkowską czy braci Golec - mówił.