Rodzina to nie "więzienie"
Matka Jarosława nie rozumie, dlaczego syn traktuje rodzinę jak "więzienie" i w mediach odgrywa "poszkodowanego mężczyznę", który poświęcał się dla dziecka. Wspomina również, że Wigilia to nie był jedyny moment, w którym Jarek je zawiódł.
Podobnie zachował się w dniu urodzin babci Małgorzaty, na które miał zawieźć matkę i Frania. - Jarek wyszedł z domu tylko na chwilkę posprzątać samochód i miał zaraz wrócić. Jednak nie odbierał telefonów. Było nam zimno, a on spóźnił się godzinę - wspomina przykre zdarzenie matka pogodynka.