Alicja Majewska
_Byłam szczęściarą, bo na początku mojej ścieżki piosenkarskiej Młynarski mnie zauważył i wiele mu zawdzięczam. _
To był mistrz, to był geniusz piosenki i nieporównywalny z nikim wykonawca swoich tekstów. Ale mimo, że go znałam i pracowaliśmy razem, to łapałam się na tym, że niezmiennie, do końca, przez wzgląd na jego ogromną inteligencję, elokwencję miałam do niego stosunek pensjonarki. Każde spotkanie było jak rozmowa z mistrzem i miałam absolutnie świadomość wielkiej przepaści intelektualnej między mistrzem, a mną. Pamiętam jak byłam z siebie dumna, kiedy podczas jednej z naszych rozmów okazało się, że mamy te same autorytety w dziedzinie muzyki, polityki, kultury, że podobnie myślimy. Wielki zaszczyt.
Wojciech Młynarski był osobą, która bardzo wiele z siebie dawała, ale pod koniec życia bardzo cierpiał i to było cierpienie duszy i ciała, spowodowane jego chorobą. Ale przed chorobą był niezwykle ciepłym, serdecznym człowiekiem. Nigdy nie dawał komuś odczuć, że jest kimś lepszym, mądrzejszym.
_Zapamiętałam jego tekst sprzed paru lat, kiedy nastały czasy, że nagle każdy tancerz, kucharz stał się wyrocznią w każdej dziedzinie i był proszony o wywiad na każdy temat. Kiedyś ktoś poprosił Wojciecha Młynarskiego o jakąś wypowiedź, a on odpowiedział: "Ale ja się na tym zupełnie nie znam i nie widzę powodu, żeby się wypowiadać. Ja piszę teksty". I myślę, że to jest ta mądrość Wojciecha Młynarskiego, którą powinniśmy zapamiętać. Po prostu "Róbmy swoje". _