"Chłopaki nie płaczą". Co się dzieje z filmowym Laską? Sprawdziliśmy, prowadzi biznes
[GALERIA]
Choć zagrał w zaledwie dwóch filmach, a na wielkim ekranie wystąpił po raz ostatni ponad 15 lat temu, niesłabnącej popularności może mu pozazdrościć niejeden pełnoetatowy aktor. Powód? Rola, w jaką Tomasz Bajer wcielił się w kultowej komedii Olafa Lubaszenki. Pamiętacie Laskę z "Chłopaki nie płaczą"?
Poza "Chłopakami" i "Porankiem kojota" Tomasz Bajer pojawił się w dwóch serialach i słuch po nim zaginął.
Sprawdziliśmy, co dzisiaj robi. Mamy też jego najświeższe zdjęcia. Zobaczcie, jak się zmienił.
Skradł show
Tomasz Bajer urodził się 31 marca 1979 r. w Poznaniu. Tam też ukończył liceum i rozpoczął studia w katedrze filozofii na Uniwersytecie Adama Mickiewicza.
Kiedy pojawił się na planie komedii Lubaszenki, miał 21 lat i żadnego przygotowania aktorskiego. Mimo to jego Laska skradł cały film bardziej doświadczonemu Maciejowi Stuhrowi czy Michałowi Milowiczowi.
Film już w dniu premiery osiągnął sukces, szturmem podbijając polskie kina. Przed ekrany przyciągnęła obsada, a widzowie dali się porwać zabawnemu scenariuszowi. Szybko też do potocznego języka wdarły się dialogi z filmu, szczególnie te, które wypowiadał Laska – współlokator głównego bohatera filmu.
Producenci kręcili nosem, Lubaszenko się uparł
Olaf Lubaszenko powiedział w rozmowie z Cezarym Pazurą na jego kanale na YouTube, że odkrył Bajera na spotkaniu z młodzieżą w Liceum Ogólnokształcącym.
Podobno producenci "Chłopaków" nie chcieli Bajera w filmie. Nie podobał im się sposób, w jaki chłopak akcentował zdania. Ale Lubaszenko wiedział, co robi. Przeczuwał, że charakterystyczny bohater trafi do młodych odbiorców. Nie pomylił się.
Dla młodych Polaków postać grana przez Bajera stała się synonimem ogólnie pojętego luzu i zdrowego dystansu do życia. Teksty rzucane przez wiecznie odurzonego marihuaną, lekko nieprzytomnego skejta, zna dziś chyba każdy.
Zmarnowany talent?
Po "Chłopakach" przyszedł niemal równie udany "Poranek Kojota". Kolejna komedia duetu Lubaszenko-Korzyński, która nie powtórzyła już spektakularnego sukcesu poprzedniego filmu.
Tomek Bajer pojawił się jeszcze gościnnie na planie dwóch seriali. W 2003 r. w "Na Wspólnej" oraz rok później w "Kosmitach" – trzyodcinkowej produkcji Lubaszenki, o której nikt dziś już nie pamięta.
Na kilka lat słuch o nim zaginął, ale w 2010 r. pojawił się ponownie. Tym razem w roli prezentera internetowego programu o nowinkach technologicznych.
Laska na fali
Filmowy Laska chciał "zostać ambasadorem i palić jointy na Jamajce". Tymczasem Tomasz Bajer trafił do Australii.
Prowadził stamtąd blog "Laska na fali". Opisywał tam swoje australijskie przygody:
"Wracamy do sedna. Jest Sydney, więc i tak jest zaje...! Pytacie dlaczego? Ludzie przyjaźni i zadowoleni z życia - nie szukają powodów do narzekań. Co jest ważne, uśmiechy nie są sztuczne, tak jak w Hameryce. Australia to taki misz-masz: zarobki jak u Wujka Sama, ale kultura (osobista również) zachodnioeuropejska. Oprócz tego jest słonecznie i masakrycznie ciepło przez prawie cały rok (zima trwa od czerwca do sierpnia i temperatura spada wtedy do około 18 stopni Celsjusza)" - pisał na forum Kinoradio.pl.
Co porabia dziś Tomasz Bajer?
We wspomnianej rozmowie Olaf Lubaszenko powiedział Pazurze:
- On podobno jest w Polsce z powrotem. Długo był w Australii, był krupierem, surferem, robił różne rzeczy, mam wrażenie, że był wolny po prostu - mówił reżyser.
Lubaszenko nie pomylił się. Tomasz Bajer istotnie wrócił do kraju. Co dziś robi?
Znalazł swoją niszę
Obecnie Bajer jest współwłaścicielem firmy SzkoleniePDR.pl z Leszna. Przedsiębiorstwo organizuje szkolenia w zakresie naprawy wgnieceń karoserii bez lakierowania.
Na stronie firmy czytamy: "Tomasz Bajer - technik PDR od 2 lat. Kurs z wyciągania wgniotek ukończył u Łukasza. Pomaga przy szkoleniach od prawie roku. Stale poszerzający wiedzę z metod usuwania wgnieceń i doskonalący jej techniki. Jest na bieżąco ze współczesnymi narzędziami PDR. Nieustannie kupuje oraz testuje najnowsze gadżety".
W marcu Tomasz Bajer skończy 41 lat. Musicie przyznać, że nic a nic się nie zmienił.