Chris Cornell przewraca się w grobie. Wdowa odpiera ataki kolegów z zespołu
W maju miną trzy lata od tragicznej śmierci lidera Soundgarden. Czas leczy rany, ale najwyraźniej nie pomaga w złagodzeniu konfliktu, który wybuchł między wdową po Cornellu a pozostałymi muzykami z zespołu. Oczywiście poszło o pieniądze.
Wokalista Soundgarden zmarł niespodziewanie w Detroit w wieku 52 lat – taką informację amerykańskiej agencji prasowej Associated Press potwierdził reprezentujący muzyka agent Brian Bumberry. Dopiero później okazało się, że 17 maja 2017 r. Cornell powiesił się w hotelowej łazience. Rockman osierocił trójkę dzieci i zostawił drugą żonę Vicky, z którą był związany od 2004 r. I która jest teraz wrogiem numer jeden żyjących członków Soundgarden.
Obejrzyj: Koronawirus. Jak gwiazdy spędzają kwarantannę?
O Vicky Cornell zrobiło się głośno w styczniu zeszłego roku, gdy do sądu trafiła sprawa dotycząca nieznanych utworów jej męża. Wdowa twierdziła, że po śmierci Chrisa znalazła na jego komputerze siedem nigdy niepublikowanych kawałków. I jako spadkobierczyni jego fortuny uznała, że muzyczne skarby należą do niej. Innego zdania byli pozostali muzycy Soundgarden, dlatego sprawa trafiła do sądu.
Teraz, zdaniem Vicky w akcie zemsty, koledzy Chrisa oskarżają ją o przywłaszczenie sobie pieniędzy z koncertu zagranego ku pamięci Cornella. Matt Cameron, Ben Shepherd i Kim Thayil funkcjonowali jako Soundgarden jeszcze przez dwa lata po śmierci Cornella. W tym czasie wystąpili charytatywnie w porozumieniu z wdową, która miała przeznaczyć wpływy z koncertu na szczytne cele. Ich zdaniem tak się jednak nie stało.
Jak podaje TMZ, członkowie Soundgarden mówią o milionach dolarów zarobionych na koncercie, z czego tylko 643 tys. dol. miały trafić na cele charytatywne.
Vicky Cornell odbiera to jako celowy atak, mający zdyskredytować ją i fundację, którą założyła z mężem w 2012 r. (pomagali m.in. bezdomnym).
- Kiedy atakujesz fundację, atakujesz spuściznę mojego męża. Fundacja nie ma nic wspólnego z tym, do kogo należą wokale nagrane przez Chrisa. Oni [muzycy Soundgarden] wiedzą, że fałszywe oskarżenia mają zaszkodzić nie tylko mojej wiarygodności, ale także fundacji, którą stworzyłam z mężem – mówiła Vicky Cornell w oświadczeniu, odrzucając wszelkie zarzuty o zdefraudowanych milionach.