Rok debiutów. Polskim kinem trzęsą trzydziestolatkowie
Gdyby ktoś pięć lat temu mi powiedział, że w 2016 roku polskim kinem będą rządzić trzydziestolatkowie, kazałbym tej osobie iść do lekarza. A dziś musiałbym ją przeprosić.
Bo w 2016 polskim kinem trzęsą trzydziestolatkowie, w dodatku debiutanci. Najlepszy polski film tego roku nakręcił 32-letni Jan. P. Matuszyński. Jego „Ostatnia rodzina” to debiut ocierający się o arcydzieło na miarę „Noża w wodzie” Polańskiego. Drugim najważniejszym polskim filmem był „Baby Bump”, jeden z najbardziej niezwykłych obrazów dojrzewania w historii kina w ogóle. Zrobił go Kuba Czekaj, trzydziestodwulatek.
Jeśli ktoś nie wierzy, że polskie kino skolonizowali trzydziestolatkowie, niech przypomni sobie pierwszy polski thriller z prawdziwego zdarzenia, czyli „Na granicy” w reżyserii 35-letniego Wojciecha Kasperskiego, który w tym roku pokazał także nagradzany dokument „Ikona” o syberyjskim szpitalu psychiatrycznym. Dodajmy do tej listy świetne „Wszystkie nieprzespane noce” 34-letniego Michała Marczaka i sensacyjny „Plac zabaw” 32-letniego Bartosza M. Kowalskiego. Kropkę nad i postawmy „Kamperem”, filmem nomen omen, o niedojrzałych trzydziestolatkach w reżyserii Łukasza Grzegorzka (36 lat).
W tej beczce miodu jest łyżka dziegciu, bo w serii świetnych debiutów brakuje kobiet. Ich honoru broni jedynie Anna Zamecka fenomenalnym dokumentem „Komunia”, ale chciałbym, żeby w naszym kinie było więcej głosów kobiet. Nie chcę teraz w to wierzyć, ale kto wie, może w 2017 roku napiszę, że polski film jest kobietą?
Łukasz Knap, Redaktor WP Film