Kasia w piżamie, czyli wielka ściema
Jakim cudem ktoś zmusił dziewczynę, dla której największym symbolem luzu są czarne legginsy, do założenia różowej piżamy pod kurtkę i wyjścia w tym na ulicę? Proste! Po prostu jej za to zapłacił. Gdy Tuskówna opublikowała swoje zdjęcia w tym absurdalnym dresie, nie mieliśmy wątpliwości, że była to zwykła reklama kolejnego sklepu internetowego, od których aż roi się na blogu. W jednym z ostatnich wpisów Kasia informuje, że namówiła koleżanki na przejażdżkę do Warszawy i zupełnie przypadkiem złożyło się, że pewna marka motoryzacyjna udostępniła im swój samochód. Naturalnie auto grało główną rolę w sesji z tej wyprawy. Nieraz, by zareklamować jakiś adres, czy produkt, Tusk posuwa się nawet do tłumaczenia swoim czytelniczkom, jak używać serwisu z zakupami on-line. "Czy wiecie, że wiele ciekawych rzeczy możecie znaleźć w internecie?" Kasiu, mamy rok 2013, wszyscy o tym wiedzą!