Doda mówi o rozwodzie i depresji. Udzieliła szczerego wywiadu
Doda rozpoczyna nowe życie. Chce wrócić do muzyki, a dodatkowo wyjawia, że prowadzi warsztaty dla kobiet, w których opowiada m.in. o tym, jak wyjść z depresji. Sama nie unika też tego tematu w wywiadach. Wręcz przeciwnie, czego dowiodła w ostatniej rozmowie.
Doda przechodzi znów intensywny czas, choć z pewnością nie z takich powodów, jakich by chciała. Dopiero co się rozwiodła, ale najprawdopodobniej nie szybko jeszcze wyplącze się z biznesowych spraw, które łączą ją z byłym mężem. Zwłaszcza że ciążą na nim kolejne zarzuty.
Piosenkarka jednak w najnowszym wywiadzie otwarcie mówi o tym, co dzieje się w jej życiu i jaki wpływ ma na nią burzliwy okres. Zdobyła się na szczerość i nie ma zamiaru dłużej ukrywać, że jej życie było sielanką. - Czułam, że jestem w pułapce, w którą sama siebie zapędziłam. Wielkie wesele, wielkie szczęście, wywiady o tym, że ułożyłam sobie życie. Wtedy byłam zakochana do szaleństwa. I co? Miałam nagle powiedzieć publicznie, że znowu pomyłka? - stwierdziła gorzko.
Zobacz wideo: Doda skromnie o sobie: "Mam gust nastawiony na przepych"
Przyznała jednak, że nie miała zamiaru nikomu dawać satysfakcji i powodu do drwin, ale jednocześnie nie chce pozostawiać żadnych wątpliwości, jak wygląda jej rzeczywistość. Nie kryje, że uzyskany rozwód to dla niej wielka ulga, ale przyznaje też, że ostatnie wydarzenia mocno osłabiły jej psychikę. I opowiada o terapii, która pomaga jej wyjść z depresji.
- Ważne jest, abym mówiła o tym wreszcie głośno. Uchodzę za silną, niezwyciężoną laskę. A jednak przez dwa lata byłam w ciężkiej relacji. Przez ostatni rok udawałam, że jest dobrze. Tylko fani zauważyli, że jestem smutna – wyznała szczerze.
- Rozwód przeżyłam bardziej, niż się spodziewałam. Cały dzień było mi ciężko i smutno. Musiałam to przetrawić w samotności – wyznała w wywiadzie dla "Show".
Nie kryje także, że sytuacja, w której się znalazła, przerosłaby każdego. Zwłaszcza że w przypadku osoby, która żyje na świeczniku jak ona, osądy wydaje się bardzo szybko. - Żadna kobieta nie jest psychicznie przygotowana na to, że o szóstej rano do jej domu wchodzi policja i zabiera jej oszczędności na poczet długów męża, że prokuratura ją ściąga z wakacji i pyta o prezenty, które dostała. (…) Z jednej strony jest na terapii i chce się od tego wszystkiego uwolnić, z drugiej jest ona kontra cała opinia publiczna, która uważa, że to na pewno jej kolejna prowokacja – skwitowała dobitnie w rozmowie z magazynem.
Przyznała także, że w trudnym momencie życia nie czuła się sama, ale ogrom wsparcia, jaki otrzymała m.in. od fanów ją przytłoczył. – Jestem przyzwyczajona do walki, adrenaliny, ataków, a nie do ciepłych słów, dobroci i troski, którą dostałam tego dnia. I to jeszcze publicznie. Zrozumiałam, jak mało tego w życiu zaznałam, skoro potrafiło to tak mnie rozłożyć na łopatki – podsumowała.