Poparł Bidena. Teraz sam rozważa start w wyborach
Były zapaśnik, a obecnie jeden z najlepiej opłacanych aktorów w Hollywood, stwierdził, że jeśli ludzie tego zechcą, będzie ubiegał się o stołek prezydenta.
Dwayne Johnson zdobył popularność dzięki filmom akcji – m.in. serii "Szybcy i wściekli". Karierę zaczynał od uprawiania futbolu amerykańskiego, później był wrestlerem. W końcu zajął się aktorstwem. Tym, co go wyróżnia, są mięśnie. Kilka lat temu The Rock opowiadał, że odwiedza siłownię 6 razy w tygodniu i trenuje nie mniej niż 1,5 godz. dziennie. Efekty widać gołym okiem.
Teraz Johnson promuje fabularyzowany serial oparty na jego życiu pt., a jakże, "The Rock". Akcja serialu przenosi się pod koniec każdego odcinka do 2032 r., gdzie widzimy przyszłą, fikcyjną wersję aktora. Startuje ona w wyborach na prezydenta.
W rozmowie z "USA Today" aktor odniósł się do tego wątku. - Rozważyłbym start w wyborach prezydenckich jeśli tego chcieliby ludzie. Mówię na serio i w żaden sposób nie odnoszę się do tego lekceważąco.
Dodał też, że "trzyma rękę na pulsie".
We wrześniu "The Rock" poparł Bidena: - Jako zarejestrowany wyborca niezależny o centrowych poglądach, myślę, że wiceprezydent Biden i senator Harris są najlepszym wyborem, by przewodzić naszemu krajowi. Popieram ich w wyścigu o Biały Dom.
Dwayne Johnson wydaje się wam nietypowym kandydatem? Nie zapominajcie, że Polska ma czterech prezydentów - w tym trzech samozwańczych. A jednym z nich jest Mariusz Max Kolonko.