Dziennikarz TVN24 ma transpłciową córkę. "Słowa 'syn' nawet nie wymawiam"
- Podkreślam to zawsze, bo ludzie często błędnie o tym mówią: to nie jest tak, że ja miałem syna, który teraz jest córką. Nie! Zawsze miałem córkę, tylko wszyscy – i ona, i my – musieliśmy dojrzeć do tej świadomości - mówi Piotr Jacoń w nowym wywiadzie.
Latem 2021 r. w Międzynarodowy Dzień Dziecka Piotr Jacoń dokonał swoistego coming outu i powiedział publicznie o swojej transpłciowej córce. Niedługo później dziennikarz TVN24 wydał poruszającą książkę "My, Trans". To zbiór wywiadów z osobami transpłciowymi, ich rodzicami, psychologami, innymi ekspertami, a nawet z księdzem, którzy przełamują tabu związane z transpłciowością. Jacoń, który jest także autorem wyróżnianego reportażu "Wszystko o moim dziecku", robi mnóstwo dobrego, by przedstawić Polakom ten temat, który wciąż jednak budzi jeszcze sporo emocji.
Dziennikarz udzielił nowego wywiadu, w którym opowiedział o pierwszych reakcjach swoich i żony po tym, gdy córka dokonała przed nimi coming outu, a także o tym, jak zmieniło się ich życie.
Zobacz: Nie tylko Elliot Page. Osoby transpłciowe w show-biznesie
Jacoń podkreśla, że choć uważał się za osobę tolerancyjną, to po coming oucie córki dopiero zrozumiał, co to tak naprawdę znaczy. Zdał sobie sprawę, że niewiele wiedział o osobach transpłciowych i tym, z czym zmagają się na co dzień.
Zapytany przez dziennikarkę "Vivy!", czy czuł żal do losu za to, co spotkało jego rodzinę, powiedział:
- Ani żalu, ani pretensji. Ale na początku myślałem, że gdyby okazało się, że Wiktoria jest osobą homoseksualną, byłoby łatwiej. Szybko jednak przyszła konkluzja, że skoro już na kogoś miało trafić, dobrze, że trafiło na nas. Gdy się dowiedzieliśmy, czuliśmy lęk, ale także ulgę. Wcześniej miałem dziecko na drodze do nieszczęścia, a teraz widzę szczęście na horyzoncie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Przytoczył sytuację sprzed tygodni, gdy Wiktoria udała się na manifestację w Warszawie.
- Oczywiście cali w nerwach czekaliśmy na jakiekolwiek sygnały od niej, czy wszystko jest dobrze, czy nic złego się nie dzieje, ale telefon długo milczał. Ostatecznie gdy wróciła, była cała w skowronkach. Okazało się, że ktoś do niej rzucił: "Niech pani przejdzie na drugą stronę, bo idą narodowcy". Rozumiesz: "PANI"! Nawet z narodowcami pod bokiem transpłciowa dziewczyna może znaleźć szczęście - zrelacjonował dziennikarz.
Jacoń, który dziś jest wzorem dla innych rodziców, przyznał w wywiadzie: - Wiesz, że ja nawet słowa "syn" nie wymawiam? Właściwie tylko, żeby powiedzieć, jak bardzo tego słowa już nie potrzebuję. Podkreślam to zawsze, bo ludzie często błędnie o tym mówią: to nie jest tak, że ja miałem syna, który teraz jest córką. Nie! Zawsze miałem córkę, tylko wszyscy – i ona, i my – musieliśmy dojrzeć do tej świadomości.
Padło też pytanie o to, czy po coming oucie Wiktorii czuł się z żoną tak, jakby umarło jego dziecko.
- To brzmi okropnie, ale trochę tak jest - przyznał. - Nie wiem, czy każdy rodzic dziecka transpłciowego tak ma, ale ja przechodziłem pewien rodzaj żałoby. Żyłem w poczuciu fizycznej wręcz straty. Na początku dopadała mnie tęsknota za przytuleniem się do tamtego dziecka. To jest absurdalne, bo przecież dziecko nie umarło, ono ciągle jest, mam się przecież do kogo przytulić, tylko inaczej. Jak mnie to uczucie dopadało, to miałem łzy w oczach z tęsknoty za gestem, którego już nigdy nie doświadczę. Jest jednak różnica pomiędzy moją żałobą a taką, którą przechodzi się po śmierci kogoś bliskiego – mi się od razu urodziło nowe dziecko - wyjaśnił.