Ewa Chodakowska z mężem
Po latach pracy jako trener poza granicami Polski i w kraju, moja pasja została zauważona przez duże firmy... Dopiero wtedy mogłam sobie pozwolić na to, żeby zainwestować w produkcje swoich materiałów, dopiero wtedy zaczęłam coś tam zarabiać. Ale nie odkładałam do skarpety - każdy grosz inwestowałam. Na drugie imię wzięłam sobie "ryzykantka". Albo daję z siebie wszystko i wszystko co mam albo nic i nie mam nic... Nie boję się głośno o tym mówić... chcę, żeby ludzie, którzy przyglądają się temu co robię, przestali skupiać się jedynie na czubku góry lodowej. "Ale ci się udało"... serio? Nic się samo przecież nie udało... tyle potknięć, tyle rozczarowań, niespełnionych obietnic, wysypanych projektów, strat... Ale czy nie tak powinna wyglądać droga pod górkę? Przecież im większa góra, tym bardziej wyboista droga i tym pełniejsza satysfakcja. Zanim będziesz liczyć swoje sukcesy i "kasę" zechciej coś od siebie dać! Zainwestuj w siebie sporo czasu i pracy i rób to wszystko z pasją - tej nie kupisz za żadne pieniądze. Gdybym od początku kierowała się tylko i wyłącznie chęcią zarabiania, nigdy nie byłabym tu, gdzie jestem dzisiaj - napisała na swoim facebookowym profilu.
Trzeba przyznać, że osiągnęła ogromny sukces. Ma własny magazyn, organizuje zagraniczne "wycieczki treningowe", promuje autorskie ćwiczenia i diety, prowadzi warsztaty grupowe i indywidualne. Jej profil na Facebooku śledzą ponad dwa miliony osób, a na Instagramie milion.