Ewa Krawczyk miała zostać odnaleziona w kałuży krwi. Teraz sama poinformowała o swoim zdrowiu
Ewa Krawczyk, wdowa po piosenkarzu, miała stracić przytomność i trafić do szpitala. Takie informacje obiegły internet lotem błyskawicy. Odniosła się do nich sama zainteresowana.
W ostatni piątek jeden z portali internetowych doniósł, że "Ewa Krawczyk nagle poczuła silny ból brzucha, straciła przytomność i uderzyła o podłogę". Miała zostać znaleziona w kałuży krwi przez domowego ogrodnika, który natychmiast wezwał pogotowie. Ratownicy nie mieli wątpliwości, że kobietę trzeba hospitalizować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Byliśmy na grobie Krawczyka. Ewa Krawczyk: "Nie radzę sobie"
Bezpośrednią przyczyną omdlenia było ponoć silne wzruszenie. Pani Ewa pracuje obecnie nad książką o zmarłym mężu i ich wspólnym życiu. Jeden z rozdziałów opowiada o usilnych staraniach pary o własne dziecko. Autorka nie ukrywa, że przez wrodzoną wadę nie mogła zajść w ciążę naturalnie. Jedyna szansą była metoda in vitro, ale, jak powiedziała Super Expressowi: "Krzysztof był takim zagorzałym katolikiem, wszystkich nawracał, sam się nawracał, dużo czytał, a Kościół zabrania tej metody, więc to nie wchodziło w rachubę". Książka ma się ukazać jesienią i to właśnie intensywne tempo pracy nad nią, jak i trudne wspomnienia miały spowodować chwilową zapaść zdrowotną.
Ewa Krawczyk odniosła się do pogłosek o swoim zdrowiu w mediach społecznościowych za pośrednictwem przyjaciela domu i byłego menedżera "polskiego Elvisa", Andrzeja Kosmali.
"Kochani, jak widzicie miewam się bardzo dobrze, powiedziałam, że wręcz szczęśliwie. Przed chwilą z rodziną zeszliśmy z rejsu. Siedzimy w tawernie, czekamy na obiad. Mamy się bardzo dobrze, jestem zdrowa, nic mnie nie boli, nic mi nie dolega. Na pewno nie leżę w szpitalu! (...) Pozdrawiam was bardzo serdecznie i zdrowo, przede wszystkim! I takiego zdrowia wam życzę wszystkim, jakie ja posiadam".
Trwa ładowanie wpisu: facebook