Strzelanie po kilku "łiskaczach"
Mężowi Ewy Wencel zależało, aby przyjaciel jak najszybciej poszedł spać i zapomniał o jednej ze swoich imprezowych rozrywek.
- Tajemnicą nie jest, że Boguś, miłośnik pistoletów, strzałów, kina akcji, zawsze na bankiety przychodził ze swoim pistoletem Sig Sauer, rolls royce'em w tej dziedzinie, i po kilku "łiskaczach" miał zwyczaj, że otwierał okno i strzelał w przestrzeń. Więc wiedziałem, że jest pod bronią ostrą i tym bardziej chciałem go zatrzymać w domu. I po jakimś czasie się przebudziłem i chciałem sprawdzić, czy Boguś nie czmychnął z tym pistoletem - kontynuował opowieść Erwin Wencel.