Gabriela Kownacka
Była kompletnie bezwietrzna pogoda. Powiedziałem: „Gabryśka, usiądź tutaj w kokpicie, a ja popływam”. Wyskoczyłem, popłynąłem kawałek od ramblera, żagle oczywiście były postawione, bo nie było powodu ich zdejmować, nie wiało. I nagle przyszedł szkwał. Gabryśka mi w oczach znika. Ja wrzeszczę do niej, ona wrzeszczy, zaczynam jej tłumaczyć, ale ona znika, odpływa błyskawicznie. Ze śmiechu nabieram wodę, zaraz się utopię. Na szczęście jacyś ludzie płynęli omegą i zaczęli ją z daleka instruować, co ma robić - zdradził Kownacki w biografii aktorki.