O mały włos od tragedii
Dopiero po pewnym czasie kupili fiata, którym zjeździli większość kraju. Wakacje spędzali jednak na Mazurach, gdzie Waldek mógł oddawać się żeglowaniu. Jeden z rejsów o mało nie skończył się dla pary tragicznie.
"Była kompletnie bezwietrzna pogoda. Powiedziałem: Gabryśka, usiądź tutaj w kokpicie, a ja popływam. Wyskoczyłem, popłynąłem kawałek od ramblera, żagle oczywiście były postawione, bo nie było powodu ich zdejmować, nie wiało. I nagle przyszedł szkwał. Gabryśka mi w oczach znika. Ja wrzeszczę do niej, ona wrzeszczy, zaczynam jej tłumaczyć, ale ona znika, odpływa błyskawicznie. Ze śmiechu nabieram wodę, zaraz się utopię. Na szczęście jacyś ludzie płynęli omegą i zaczęli ją z daleka instruować, co ma robić" - zdradził Kownacki w biografii aktorki.