Grażyna Wolszczak miała opóźniony lot. "Taka polityka linii lotniczych"
Nie tam miał wyglądać lot Grażyny Wolszczak do pięknej Toskanii. Aktorka, podobnie jak inni pasażerowie linii Rayanair, utknęła w piątek na lotnisku, a konkretnie na pokładzie samolotu.
Sezon wakacyjny w pełni, pandemiczne obostrzenia znane sprzed dwóch ostatnich lat niemal zniknęły. Nic więc dziwnego, że europejskie lotniska znów zapełniły się turystami. Niestety tego lata wielu z nich albo już doświadczyło, albo najprawdopodobniej doświadczy opóźnień czy odwołanych lotów. M.in. z powodu braków kadrowych czy strajków obsługi lotniska nie nadążają z obsługą pasażerów. Przykrych następstw tej sytuacji na własnej skórze doświadczyła ostatnio Grażyna Wolszczak.
Piątkowy lot aktorki do Włoch, która na tegoroczny urlop wybrała Toskanię, został opóźniony. Jednak to, co najbardziej zaskoczyło Grażynę Wolszczak to procedura linii lotniczych, które mimo znacznego opróżnienia zaprosiły pasażerów na pokład samolotu, by tam oczekiwali na start.
ZOBACZ TEŻ: Ograniczenia na Okęciu i Modlinie. Ekspert o negocjacjach: Straciliśmy cenne godziny
Grażyna Wolszczak, która późnym wieczorem zamieściła na swoim InstaStories relację z lotniska, zasugerowała, że to celowe działanie przewoźników. "Po co zatem załadowali tak wcześniej pasażerów? Podobno taka polityka linii lotniczych, by nie płacić odszkodowań – tak sąsiad z siedzenia obok powiedział" – napisała aktorka znana m.in. z telenoweli TVN "Na Wspólnej".
Najwyraźniej jednak trudno popsuć Grażynie Wolszczak dobry nastrój. Nawet wielogodzinne czekanie na opóźniony lot nie zachwiało jej optymizmu. Jak zdradziła w tej samej relacji artystka, po co się denerwować, kiedy w życiu dzieją się znacznie gorsze rzeczy niż zarwana noc. Takiej pogody ducha można aktorce tylko pozazdrościć.