Grzegorz Markowski zniknął ze sceny. Teraz jego decyzja jeszcze bardziej zaskakuje
Grzegorz Markowski zamieścił niedawno niepokojący wpis, w którym informował o pogarszającym się stanie zdrowia i rezygnacji z trasy koncertowej. Później Perfect ogłosił zakończenie działalności. 67-latek nie powiedział jednak ostatniego słowa i 19 czerwca wystąpi przed publicznością.
Grzegorz Markowski będzie jedną z gwiazd występujących na żywo podczas próby bicia Gitarowego Rekordu Świata 2021 we Wrocławiu. Impreza odbędzie się w sobotę 19 czerwca przy Hali Stulecia. Niestety ze względu na pandemię koncerty będą miały charakter hybrydowy, co oznacza, że Markowski połączy się z publicznością za pośrednictwem internetu. Lider Perfectu zaśpiewa "Nie płacz Ewka", zaś jego córka Patrycja wykona kawałek "Foxy Lady".
Poza Markowskimi swój udział w koncertach towarzyszących biciu Gitarowego Rekordu Świata zapowiedziały takie gwiazdy jak Grzegorz Skawiński, Jan Borysewicz czy Krzesimir Dębski.
Przypomnijmy, że w kwietniu Grzegorz Markowski napisał na Facebooku, za pośrednictwem swojej córki, że rezygnuje z koncertów z Perfectem ze względu na pogarszający się stan zdrowia."Przekładamy zaplanowane ponad rok temu koncerty z miesiąca na miesiąc. Przesuwamy, zmieniamy i jednocześnie, co ważne, nie gramy, nie próbujemy razem. A wierzcie bądź nie, to jest bardzo ważne. Bez tego nie da się wyjść i zaszaleć. A to z uwagi m.in. na mój stan zdrowia, który się ostatnio pogorszył" - wyznał Markowski.
Wracają koncerty na żywo. Smolik: "To będzie wielkie ryzyko"
Menadżerka wokalisty w rozmowie z WP zdementowała plotki, które pojawiły się po tych słowach. - Grzegorz nie jest obłożnie chory, a tym bardziej umierający. Nic z tych rzeczy. Problem leży zupełnie gdzie indziej – mówiła Anna Cieplicka. Menadżerka tłumaczyła, że przez pandemię i ograniczenie liczby publiczności Markowski musiałby grać dwa 1,5-godzinne koncerty dziennie.
- To byłoby dla Grzegorza zbyt dużo. Nie chce zawieść fanów, więc postanowił wycofać się z tego planu. (…) To nie tak, że Grzegorz już nigdy nie wyjdzie na scenę - dodała Cieplicka. - Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć: to na pewno nie koniec.