Ibisz naprawdę o to zapytał. Posypały się na niego gromy
Sylwia i Mikołaj odpadli z "Tańca z gwiazdami". Zanim jednak mogli się pożegnać, musieli odpowiadać na pytania o ich związek i głośne rozstanie. Internauci przyznają, że prowadzącym zabrakło taktu.
Sylwia i Mikołaj pożegnali się z "Tańcem z gwiazdami" - i choć z pewnością była to dla nich trudna chwila, po części musieli poczuć ulgę, że sprawa rozwiązała się sama. Kilka dni przed odcinkiem Mikołaj zakomunikował światu, że rozstaje się z Sylwią. Pojawiły się insynuacje o zdradach. Madeńska odpowiedziała na Instagramie: "Czy udawałam związek i miłość? Nie. Nigdy. Czy zdradziłam Mikołaja? Nie. Nigdy. Nasza relacja narodziła się w reality show na waszych oczach. Czy była szczera? Tak. Mimo wielu prób, nie przetrwała próby czasu".
O ich rozstaniu było głośno w sieci. Nie dało się tego przeoczyć. Jednak prowadzący "Tańca z gwiazdami" pytali o ich miłość jak gdyby nigdy nic.
Zobacz: "Taniec z gwiazdami". Byli parą w życiu i na parkiecie
Widzowie zastanawiali się, czy Mikołaj i Sylwia w ogóle wyjdą na parkiet po tak przykrym, publicznym rozstaniu. Tancerka pisała jednak w komentarzach na Instagramie, że odejście z programu nie było możliwe przez podpisaną umowę z Polsatem.
Przygotowali się, zatańczyli, robili dobrą minę do złej gry. Szczególnie wtedy, gdy prowadzący pytali, jak to jest z tym ich rozstaniem.
"Podjęliśmy decyzję o rozstaniu, jest nam ciężko, bo nie ukrywam, że ją kocham. Pomyślałem jednak, że tylko trzęsienie ziemi może nam pomóc. To stereotyp, że jeśli ludzie się rozstają, to muszą drzeć koty. Potrafimy w trudnych chwilach dobrze pracować" - powiedział Mikołaj.
To nie był ostatni raz, gdy byli zmuszeni odnosić się do prywatnych spraw.
Gdy ogłoszono, że to oni odpadają z programu, Ibisz zaprosił parę do siebie, by mogli się pożegnać z widzami. Zapytał jeszcze: "No to jak jest z tą miłością u was? Jest w końcu czy jej nie ma? Powiedzcie, bo nie wytrzymam!".
Zapadła żenująca cisza.
Sylwia postanowiła milczeć, jej mina już mówiła wystarczająco wiele. Za mikrofon chwycił znów Mikołaj. To z pewnością nie było dla niego komfortowe. Posypały się więc ostre komentarze pod adresem Ibisza.
"Czy pan Ibisz musiał na koniec sypać takimi tekstami? Naprawdę? To nie było śmieszne tylko żałosne!" - czytamy.
"Nie przepadałam za tą parą, ale pytanie pana Ibisza było żenujące. Chyba nie słuchał, co wcześniej mówili. Po prostu nie na miejscu totalnie" - piszą internauci, oskarżając Ibisza o brak taktu.
Potrzebne było takie rozgrzebywanie ran?