Irena Santor pożegnała ukochanego. Tak radzi sobie w czasie żałoby
Pogrążona w żałobie Irena Santor zaśpiewa dla Zbigniewa Korpolewskiego. Pierwszy raz od czasu jego śmierci skomentowała, jak radzi sobie z pustką po wieloletnim partnerze.
Jakiś czas temu informowaliśmy o śmierci Zbigniewa Korpolewskiego. Mężczyzna przez 25 lat związany był z Ireną Santor. I choć para nigdy nie wzięła ślubu, to piosenkarka zawsze mówiła o nim jako o mężu.
Około rok temu reżyser przeszedł operację serca. Na czas rehabilitacji zamieszkał w Domu Artysty i Weterana w Skolimowie. Razem z nim przeprowadziła się tam Irena Santor. Nie wyobrażała sobie życia bez partnera u boku.
ZOBACZ TAKŻE: Jak nie dać się nowotworowi?
Od śmierci Zbigniewa Korpolewskiego minęły niecałe cztery miesiące. W rozmowie z "Faktem" Irena Santor wyznała, że śpiewanie pomaga jej ukoić ból po utracie ukochanej osoby. 5 marca wystąpi w Teatrze Syrena, gdzie prawie 30 lat temu poznała swojego ukochanego.
– Ten koncert planowałam wspólnie ze Zbyszkiem, jesienią ubiegłego roku. Stało się to, co się stało. Zbyszka już nie ma, ale ja nie zrezygnowałam z tego pomysłu. W Syrenie zabrzmi większość moich największych przebojów, oczywiście w nowych aranżacjach - wyznała tabloidowi.
- Nie chcę nazywać tego występu hołdem dla Zbyszka. Jego śmierć to dla mnie nadal bardzo bolesne wspomnienia. Nie ukrywam jednak, że śpiewanie jest dla mnie terapią. Nie umarłam dla świata. Chcę być aktywna tak długo, jak mi Bozia pozwoli – dodała w rozmowie z "Faktem".
Przypomnijmy, że Zbigniew Korpolewski był aktorem, reżyserem i prezenterem przedstawień rozrywkowych. Pełnił także funkcję dyrektora w warszawskim Teatrze Syrena.
Ponadto prowadził koncerty m.in. zespołów takich jak The Rolling Stones i The Animals.
Zmarł w niedzielę 25 listopada minionego roku.