Jacek Łągwa z Ich Troje miał tętniaka. "To cud, że przeżyłem"
Muzyk opowiedział w wywiadzie o tym, że kilkanaście lat temu wycięto mu tętniaka. Ledwo to przeżył: - Po moim powrocie z Kuby tętniak był już napuchnięty, a ja wlałem w siebie pół litra wódki jednego i drugiego dnia. Powinien mnie trafić szlag na miejscu.
Jacek Łągwa to jeden z założycieli zespołu Ich Troje i współtwórca wszystkich jego albumów. Choć jest z zespołem od samego początku, zawsze pozostawał w cieniu Michała Wiśniewskiego. Być może dlatego niewiele wiadomo o jego życiu prywatnym, które nie obfitowało w tyle skandali, co życie czerwonowłosego frontmana. Dlatego niewiele osób wie o tym, z jakimi problemami zmagał się Łągwa.
Teraz muzyk udzielił wywiadu Plejadzie, w którym opowiedział, że cierpiał na raka mózgu. Początkowo myślał, że cierpi na coś zupełnie innego: - Razem z Karoliną [żona muzyka – przyp. red.] byliśmy na Kubie. Wróciliśmy do kraju, trochę jeszcze poimprezowaliśmy i poszliśmy spać. W środku nocy zaczął strasznie boleć mnie łeb. Wyłem z bólu. W życiu czegoś takiego nie czułem. Stwierdziłem, że to pewnie malaria i następnego dnia pojechałem do szpitala zakaźnego w Łodzi. Tam nie chcieli mnie przyjąć, gdyż uznali, że minęło za mało czasu i jeszcze nie mam prawa czuć objawów. Odesłali mnie do lekarza pierwszego kontaktu, który stwierdził, że mam grypę kolumbijską. Dał mi jakieś leki, wziąłem je i ból ustąpił. Poszedłem więc do klubu, żeby się trochę napić. Po jakimś czasie głowa zaczęła boleć mnie jeszcze bardziej. Stawiłem się natychmiast w szpitalu i powiedziałem, że na pewno mam malarię i już nie dam się odesłać do domu.
Michał Wiśniewski: "Pieniądze to nie wszystko"
Prawda jednak okazała się inna. Po przeprowadzeniu wielu badań, które nic nie wykazywały, w końcu lekarz zlecił wykonanie punkcji kręgosłupa. - Okazało się, że w płynie mózgowo-rdzeniowym mam ślady krwi. Zabroniono mi wstawać z łóżka. Szybko zabrano mnie na tomografię, po której wyszło, że mam tętniaka mózgu. Lekarz powiedział mi, że to cud, że przeżyłem. Po moim powrocie z Kuby tętniak był już napuchnięty, a ja wlałem w siebie pół litra wódki jednego i drugiego dnia. Powinien mnie trafić szlag na miejscu.
Tętniak został szybko usunięty i do tej pory nie powrócił. Ale pozostawił po sobie pewien ślad: - Nie mam żadnych poważnych skutków ubocznych. Czasem oko zezuje mi po tej stronie, po której byłem krojony. Ale lekarz uprzedzał mnie, że tak może być. Poza tym, miewam problemy z koordynacją prawej i lewej ręki, gdy gram na pianinie czy gitarze. Na szczęście, jest to do opanowania.