Długo czekał na sukces
Zanim stał się Tonym Soprano, zagrał w ponad 20 produkcjach. Żadna nie przyniosła mu wielkiego rozgłosu, a 38-letni aktor był już pogodzony z losem – sądził, że się nie wybije. Gdy dostał scenariusz "Rodziny Soprano", nie widział siebie w roli gangstera z depresją. Sądził, że serialowym bossem powinien zostać ktoś przystojniejszy, bardziej znany.
Po latach zmienił zdanie. W wywiadach twierdził, że nadwaga pasuje do umęczonego mafioso o włoskich korzeniach, nadając mu oryginalnego charakteru, a nawet ciekawego sposobu poruszania się. Gandolfini dorastał w New Jersey, urodził się we włoskiej rodzinie, a jego rodzice w domu porozumiewali się tylko w tym języku – to łączyło go z bohaterem, którego ożywił na małym ekranie. W życiu prywatnym daleko mu było do gangstera, ale dzięki pochodzeniu wydawał się autentyczny.
Poza tym Gandolfini nie był wielką gwiazdą, gdy zaczynał grać Soprano – czuł się zwykłym facetem, który nie jest idealny, ma problemy i ten naturalny rys przeniósł do roli. Wreszcie go doceniono. James został wyróżniony Złotym Globem, dostał trzy statuetki Emmy, dwie nagrody SAG i mnóstwo nominacji.