Krystyna Janda
Sześć lat temu poznałam mężczyznę idealnego. Wysoki, przystojny, dobrze sytuowany. Zmęczony salonowymi gierkami przyjechał do znanej turystycznej miejscowości, by rozpocząć nowe, spokojne i prawe życie. Wprowadził się do mnie, urodziłam mu trzech synów - brzmiał początek listu.
Niestety potem było dużo mniej kolorowo. Pani Agnieszka opisuje, że biznes, który prowadzili razem, podupadł. Nie mieli za co żyć, a na domiar złego jej "idealny" partner odszedł do innej kobiety.