Janusz Gajos ostro o polskiej polityce. "Mały człowiek jednym ruchem ręki podzielił polskie społeczeństwo na pół"
– Proszę się nie martwić, teatr na pewno przetrwa pandemię, ludzie tego potrzebują. Z takimi ludźmi teatr nie może zginąć - mówił Janusz Gajos w ASP podczas kolejnego dnia festiwalu Pol'and'Rock.
Janusz Gajos podczas swego wystąpienia na Najpiękniejszej Domówce Świata dużo opowiadał o aktorstwie, ale nie pominął też kwestii politycznych. Mówił ostro.
- Mały człowiek jednym ruchem ręki podzielił polskie społeczeństwo na pół. To jest zbrodnia - stwierdził aktor. Potem porównał ten proces do mechanizmów, które zrodziły hitleryzm. - Złowieszcze jest mówienie ludziom: "Jest ci źle? Powiem ci dlaczego: ten cię okrada, tamten cię upokarza".
Gajos szuka nadziei w nieco innej, bardziej otwartej polskiej polityce, którą w jego mniemaniu uosabia Rafał Trzaskowski.
- Uruchomił mechanizm docierania do ludzi. Życzę mu powodzenia, bo dotarcie do tych, którzy są na nie, to trudne wyzwanie i niewdzięczna praca.
Wyniki wyborów 2020. Krzysztof Skiba już wie, że Andrzej Duda nie zrealizuje swoich obietnic
Polityczny podtekst pojawił się też, kiedy aktor opowiadał o pracy nad monodramem "Msza za miasto Arras". Wspominał, że zależało mu na tym, aby spektakl zaczynał się od opowieści o sprawach z pozoru drobnych i mało istotnych, które szybko prowadzą do zbrodni, dramatu, tragedii.
Nie obyło się bez wspominków. Odnosząc się do pojawiających się od dawna sugestii, że przy pracy nad filmem "Żółty szalik", w którym gra pijaka, wspomagał się alkoholem, odpowiedział aforystycznie: "przecież malarz nie musi być koniem, żeby namalować konia".