Jedliśmy faworki Magdy Gessler. Nie rozumiemy dramy Anny Skury
Anna Skura oburzyła się ceną faworków w cukierni Magdy Gessler. Na tropie celebryckiej dramy pofatygowaliśmy się zatem do Słodkiego-Słonego oraz dwóch innych warszawskich cukierni, celem porównania przysmaku. Jedno jest pewne, ceny u Gessler to nie "przeginka".
Anna Skura zrelacjonowała ostatnio na swoim na Insta Story warsztaty gotowania dla dzieci, na które wybrała się ze swoją córką. Ich zadaniem było przyrządzenie faworków. Niestety niespełna dwuletnia dziewczynka nie była w stanie ich przygotować. Niepocieszona tym faktem blogerka zdążyła już nabrać ochoty na słodkości. Niewiele myśląc, udała się w raz z córeczką Melody do cukierni Słodki-Słony, która należy do Magdy i Lary Gessler.
Anna Skura nie oszczędza na luksusowych podróżach czy ubraniach, jednak potrafi cenić pieniądz. Po zakupie małego pudełka faworków (ok. 400 g) poczuła się oszukana.
- Przeżyłam normalnie zawał, jak zobaczyłam dopiero na rachunku, że takie pudełko faworków kosztuje 60 zł . To jest jakaś masakra, więc zadzwoniłam zaraz do mojej mamy, żeby mi upiekła - wyznała na Insta Story.
W ŁÓŻKU Z OSKAREM. Dagmara Kaźmierska "Królowa życia": Kiedyś byłam sprzątaczką
Wzburzeni razem z celebrytką także złapaliśmy się za głowę, pochopnie myśląc: kto normalny wydaje tyle na pudełko faworków?
Dzisiaj jednak zwracamy honor Magdzie Gessler. Celem degustacji, odwiedziliśmy nie tylko Słodkiego-Słonego, ale także popularną cukiernię Lukullus oraz sieciową warszawską cukiernię i piekarnię Grzybki.
Zacznijmy od początku. U Gessler faworki sprzedawane są pudełkami, których średnia waga to 400 g. Za taką porcję zapłacimy równe 60 zł.
I fakt, na pierwszy rzut oka, cena wydaje się wygórowana. Ale biorąc pod uwagę, że u konkurencji zapłacimy niewiele mniej, to wybór wydaje się być prosty. Nazwisko restauratorki robi swoje.
Chcąc porównać królową polskich kulinariów do najlepszych, za drugi cel obraliśmy popularną cukiernię Lukullus. Ceny również przystosowane do najgrubszych portfeli, ale przysmaki zadowolą najbardziej wybredne podniebienia. (Przynajmniej tak słyszeliśmy na mieście).
Faworki z Lukullusa wyglądały najbardziej efektownie - z pewnością sprawdzą się na słodki prezent. I co raczej nietypowe dla tego przysmaku, były puszyste, mokre i najtłustsze (co rzecz jasna nie jest minusem!). Tutaj za 400 g, czyli porcję taką jak u Gessler, zapłacimy 50 zł.
Faworki od Gessler w opinii naszych redaktorów najbardziej przywodziły na myśl smak klasyków. Kruche, niemal rozpadające się w palcach, wyjątkowo słodkie.
- Zapach palącego się smalcu - skwitował jeden z naszych degustatorów. Co kto lubi.
Najgorzej w naszej opinii (ale wciąż nieźle, jako codzienny wybór) mają się faworki z Grzybków. Kiedy nasze podniebienia zostały już muśnięte przez przysmak Gessler, trudno było zachwycić się słodyczami, które były mało wyraziste i w porównaniu do mocnych konkurentów zbyt twarde.
Za faworki z popularnej sieciówki zapłacimy niecałe 19 zł za 200 g, czyli porcja taka jak u Gessler wyniesie nas ok. 38 zł.
Podsumowując, za porcję jak w Słodki-Słony (60 zł), w Lukullusie zapłacimy 50 zł, a w sieciówce ok. 40 zł. Dwie dyszki na ulicy nie leżą, ale biorąc pod uwagę, że faworki to przysmak sezonowy, to w naszej opinii warto raz na rok szarpnąć się i zostawić u Gessler kilka złotych więcej. W zamian dostajemy najlepszej (w naszej opinii) jakości faworki i prestiżowe pudełko, które ozdobi niejeden profil na Instagramie.