Jerzy Połomski może zapomnieć o powrocie. "Stwarzałby zagrożenie"
Jerzy Połomski w ubiegłym roku zamieszkał w domu opieki w Skolimowie. Gwiazdor bardzo chce wrócić do swojego mieszkania, ale niestety nie dojdzie do tego. Jedna z gazet donosi, że byłoby to zbyt dużym niebezpieczeństwem.
Jerzy Połomski przez wiele dekad występował na scenie. Śpiewane przez niego utwory np. "Cała sala śpiewa z nami" czy "Bo z dziewczynami" zna cała Polska. Kilka lat temu muzyk oficjalnie zakończył karierę. Z racji, że 89-latek nie ma rodziny, która mogłaby się nim zająć, trafił do Domu Artysty Weterana w Skolimowie, gdy jego stan zdrowia się pogorszył.
Wokalista z wielkim żalem opuszczał swoje ponad 100-metrowe mieszkanie na warszawskim Mokotowie, gdzie jest wiele cennych obrazów, rzeźb czy antycznych mebli. Połomski był jednak przekonany, że szybko wróci do niego. Jak donosi "Super Express", tak się niestety nie stanie. Choć jest pod opieką lekarzy i pielęgniarek, to jednak jego stan zdrowia nie uległ poprawie. Szczególny problem gwiazdor ma mieć z pamięcią.
Zobacz: Emerytury polskich gwiazd. Narzekają, że mają je za niskie
– Są dni, kiedy nie poznaje ludzi. Nasiliło się to ostatnio, kiedy to z powodu pandemii rzadziej opuszcza swój pokój – usłyszała gazeta od znajomego Połomskiego. Jeszcze przed trafieniem do Skolimowa, artysta zgubił klucz do mieszkania i trzeba było wzywać ślusarza. Zdarzyło mu się też zapomnieć zakręcić kran i zalał mieszkających niżej sąsiadów.
Z tego powodu przyjaciele artysty nie mają wątpliwości, że nie może on już wrócić do swojego mieszkania. – Gdyby był w nim sam, stwarzałby zagrożenie dla siebie i innych. Jerzy musiałby mieć przy sobie opiekunkę, i to 24 godziny na dobę – powiedziała informatorka.