Skorzystała z pomocy specjalisty
Po rozwodzie kolejnym ciężkim momentem, była wiadomość o śmierci wieloletniego partnera. - To był moment, kiedy zamroziłam samą siebie. Wcześniej też nie było mi łatwo, bo przeżywaliśmy bardzo trudny rok. Rozstaliśmy się, co skrzętnie, krok po kroku, odnotowywały media. Po odejściu Jana nie byłam w stanie zapłakać. Dwa miesiące po pogrzebie, których nawet nie pamiętam, pojechałam na nowojorski Fashion Week. Uwielbiam atmosferę pokazów mody. Kolorowy, kreatywny i bajkowy świat, czasami aż nierzeczywisty. Bardzo mój. Tym razem nie cieszyło mnie nic. Choć zabrałam dwie walizki ubrań, przechodziłam tydzień w jednej sukience. Cały czas byłam bardzo smutna. W drodze powrotnej w samolocie zrozumiałam, że dopadła mnie fala żałoby. Jestem emocjonalnie zdyscyplinowana, nie pozwalam sobie na słabości i zawsze wydawało mi się, że nie ma sprawy, której nie umiałabym przeżyć. A jednak… Przerażone moim stanem przyjaciółki w listopadzie zabrały mnie w góry do SPA - wyznała Przetakiewicz. Projektantka zdradziła, że poradziła sobie z żałobą dzięki spotkaniom... z londyńskim bioenergoterapeutą.
Co myślicie o takich wyznaniach? Czy polskim celebrytkom przydałoby się od czasu do czasu zejście na ziemię?