Joanna Przetakiewicz o związku z Kulczykiem i żałobie po nim
[GALERIA]
Joanna Przetakiewicz i Hanna Lis udzieliły wywiadu magazynowi "Viva!" i opowiedziały o trudnych momentach w swoim życiu. Dziennikarka przyznała się do problemów zdrowotnych i zagrożonej ciąży. Szefowa La Manii zdradza szczegóły ze swojego życia, o których nigdy wcześniej nie mówiła. Opowiedziała m.in o swoim związku z Janem Kulczykiem. Projektantka wyznała, jak czuła się po śmierci wieloletniego partnera. Musimy przyznać, że niektóre jej wypowiedzi wprawiają w osłupienie! Musi być naprawdę oderwana od rzeczywistości...
Młoda mężatka, bizneswoman, studentka i matka
Miłość od pierwszego wejrzenia
- Byłam samotną matką trzech synów w trudnym wieku i każdy dzień był dla mnie wyzwaniem. Półtora roku po rozwodzie poznałam Jana Kulczyka. I nie muszę mówić, że to też nie była najłatwiejsza sytuacja na świecie - zdradziła projektantka. - Bałam się. Ja byłam wolna, Jan nie. To zawsze strasznie trudne życiowe sytuacje, ale nasza relacja była tak intensywna od pierwszego spotkania, że pewne sprawy były nie do zatrzymania. To było tornado - przyznała.
Trudne rozstanie
Jan Kulczyk i Joanna Przetakiewicz przez 10 lat tworzyli bardzo zgrany duet. Prasa ich uwielbiała i zawsze przyciągali uwagę fotoreporterów, gdy bywali na salonach. Jak projektantka przeżyła rozstanie z mężczyzną, który był dla niej tak ważny?
- Po rozstaniu z Janem było mi trudno, bo nasz związek był bardzo silny. Byliśmy razem 10 lat, a po tym, co wspólnie przeżyliśmy, można powiedzieć, że było to jak lat 20. Wiele się od niego nauczyłam, był niezwykle fascynującym człowiekiem. Kiedy zmarł, nie byliśmy już razem, a ja wciąż czułam z tyłu jego oddech. Od tamtej pory są oczywiście w moim życiu mężczyźni. Teraz spotykam się z kimś wybitnie interesującym, ale zbudowanie trwałego związku nie jest łatwe – powiedziała Przetakiewicz w udzielonym wywiadzie.
Kulisy rozstania
Joanna Przetakiewicz przyznała, że nawet po rozstaniu Jak Kulczyk miał na nią ogromny wpływ. - Wiedziałam, że mogę na niego liczyć, a on wiedział, że może liczyć na mnie. I kiedy go zabrakło, moje poczucie bezpieczeństwa zostało potwornie zachwiane. Nasze rozstanie, jak każde zresztą, było bolesne, ale po śmierci pojawiła się dręcząca myśl: czy na pewno wszystko zdążyliśmy sobie wyjaśnić? Czy ten czas, kiedy byliśmy razem, był pełny? Czy dałam mu szczęście? Długo wychodziłam z tego stanu. [...] Zajęło mi trochę czasu, aby to zrozumieć, ale potem niespodziewanie dla mnie samej nastąpiła metamorfoza. Niewątpliwie bardzo pomogła mi mądra i szczera rozmowa z córką Jana, Dominiką - przyznała szefowa La Manii.
Skorzystała z pomocy specjalisty
Po rozwodzie kolejnym ciężkim momentem, była wiadomość o śmierci wieloletniego partnera. - To był moment, kiedy zamroziłam samą siebie. Wcześniej też nie było mi łatwo, bo przeżywaliśmy bardzo trudny rok. Rozstaliśmy się, co skrzętnie, krok po kroku, odnotowywały media. Po odejściu Jana nie byłam w stanie zapłakać. Dwa miesiące po pogrzebie, których nawet nie pamiętam, pojechałam na nowojorski Fashion Week. Uwielbiam atmosferę pokazów mody. Kolorowy, kreatywny i bajkowy świat, czasami aż nierzeczywisty. Bardzo mój. Tym razem nie cieszyło mnie nic. Choć zabrałam dwie walizki ubrań, przechodziłam tydzień w jednej sukience. Cały czas byłam bardzo smutna. W drodze powrotnej w samolocie zrozumiałam, że dopadła mnie fala żałoby. Jestem emocjonalnie zdyscyplinowana, nie pozwalam sobie na słabości i zawsze wydawało mi się, że nie ma sprawy, której nie umiałabym przeżyć. A jednak… Przerażone moim stanem przyjaciółki w listopadzie zabrały mnie w góry do SPA - wyznała Przetakiewicz. Projektantka zdradziła, że poradziła sobie z żałobą dzięki spotkaniom... z londyńskim bioenergoterapeutą.
Co myślicie o takich wyznaniach? Czy polskim celebrytkom przydałoby się od czasu do czasu zejście na ziemię?