Joanna Racewicz urodziła jedno dziecko. Ale trzy razy była w ciąży. Szokujące wyznanie
Joanna Racewicz jest mamą 15-letniego Igora. Ale ma za sobą nie jedną, a aż trzy ciąże. Wyznała, że poroniła, a to, jak przed laty potraktowano ją w szpitalu, było traumatyczne. Teraz nie jest lepiej.
Joanna Racewicz w 2004 r. wyszła za mąż za Pawła Janeczka. Cztery lata później małżonkowie zostali rodzicami. W kwietniu 2008 r. na świat przyszedł Igor. Niedługo przez drugimi urodzinami chłopiec stracił tatę w katastrofie smoleńskiej, a Racewicz została samodzielną mamą. Nie ma więcej dzieci. W instagramowym wpisie przyznała jednak, że ma za sobą nie jedną, a trzy ciąże. Dwa razy poroniła. W szpitalu potraktowano ją koszmarnie.
"Bilans: trzy ciąże, jedno dziecko. 'Beznadziejny przypadek' - znam to na pamięć. Takie 'położnicze esperanto', szpitalny slang. Nie ma w nim szacunku dla kobiety i sytuacji. Nie było go także w scenie, gdy do izby przyjęć na Karowej weszła pani salowa z mokrą ścierką. Chciała posprzątać krew z podłogi. Moją i dziecka. Lekarz zniknął. Tuż po diagnozie: poronienie" - tak Racewicz zaczęła swoją przykrą i bolesną opowieść o kolejnych stratach, których doświadczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marta poroniła w szpitalu. Lekarze śmiali się i opowiadali dowcipy
Racewicz przypomniała internautom o swoich doświadczeniach po tym, jak usłyszała co obecnie dzieje się na porodówkach.
"Słyszałam, jak mówił na korytarzu: 'Pani Lidziu, trzeba wytrzeć, tam naświnione'. Scena, jak z koszmaru. Do bólu prawdziwa. Wróciła po strasznej historii Doroty z Bochni. Za mnie zdecydowała biologia, za nią - lekarze. Ja - żyję. Ona - nie. Brak szacunku, pogarda, lekceważenie. Norma. Pamiętacie akcję "Rodzić po ludzku"? Lata temu. Co się zmieniło?" - pyta Racewicz.
Sama sobie odpowiedziała - warunki na salach porodowych są lepsze, ale lekarze nadal nie słuchają pacjentek. "Lekarska wyższość to wciąż chleb powszedni" - twierdzi dziennikarka, która uważa, że larze odczuwają "presję i strach". Jest w nich też "asekuranctwo, zasłanianie się klauzulą sumienia i krzyżem".
Dziennikarka uczciwie przyznaje, że lekarze są różni - bywają wspaniali, ale "dziś w Polsce ciąża to jednak stan wysokiego ryzyka". Według Racewicz bycie położnikiem w sytuacji, jaka panuje w naszym kraju, oznacza wykonywanie "zawodu szczególnej odwagi".
Na wpis koleżanki po fachu zareagowała Magda Mołek. "Asiu! Dziękuję. Takich świadectw teraz potrzebujemy, to, że ty o tym piszesz, daje nadzieję, że zamiatanie pod dywan bulwersujących przypadków w kontaktach pacjentka-ginekolog wreszcie się skończy" - napisała była gwiazda TVN.
W podobnym tonie wyznanie Racewicz skomentowało wielu internautów. Inni przekazali swoje wyrazy współczucia lub opisali własne historie:
"Do dziś dwa porody i pobyt w szpitalu traktuję jako koszmar. Bezczelność, brak zainteresowania", "Nie zapomnę nigdy wizyty w szpitalu na Karowej i głośnego głosu pani wołającej na badanie 'pani z poronieniem…' niczym w barze mlecznym 'pierogi z kapustą'. Koszmarne wspomnienie".
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" masakrujemy szokującego i rozseksualizowanego "Idola" od HBO, znęcamy się nad Arnoldem Schwarzeneggerem i jego Netfliksowym "FUBAR-em" i, dla równowagi, polecamy najlepsze seriale wszech czasów. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.