Miała kontakt z chorym i ma objawy. Jest oburzona tym, co usłyszała
Julia Wróblewska podejrzewa, że zaraziła się koronawirusem. Zdradziła w sieci, co usłyszała, gdy umówiła się na test. Nie kryła swojego "zniesmaczenia" całą sytuacją i skrytykowała rządzących.
Kilka dni temu w programie "Dzień dobry TVN" Julia Wróblewska opowiadała o swoich problemach ze zdrowiem psychicznym. 22-letnia aktorka nie ukrywa, że cierpi na zaburzenia osobowości. Od kilku lat mówi o tym otwarcie, przyznaje, że korzysta ze wsparcia psychologa i psychiatry, a także z farmakoterapii. Wszystko po to, by nie tylko siebie, ale przede wszystkim innych oswoić z kwestią chorób psychicznych, które wciąż są w Polsce tematem tabu. Jak się jednak okazuje, nie tylko z tego powodu dziecięca gwiazda filmu "Tylko mnie kochaj" od kilku dni nie czuje się najlepiej. Niewykluczone, że ma to związek z koronawirusem.
Julia Wróblewska miała kontakt z osobą zarażoną, swoją mamą, i rozpoznała u siebie niektóre typowe dla COVID-19 objawy. "Dopiszę jeszcze, że mam niekontrolowany kaszel także 👏🏻👏🏻👏🏻" - napisała z ironią.
Polskie gwiazdy z koronawirusem. Lista jest coraz dłuższa
Umówiła się na test, ale to, co usłyszała podczas rozmowy telefonicznej, poważnie ją zaniepokoiło. Całą sytuację opisała na Instagramie. Podzieliła się z fanami swoimi wątpliwościami na temat tego, jak zorganizowana jest kwestia pobierania wymazów. I wytknęła rządzącym bezmyślność.
"Za 2h mam test na COVID-19, więc trzymajcie kciuki. Jednak jestem zniesmaczona tym jak funkcjonuje to wszystko. Miałam kontakt z osobą zarażoną (moja mami), mam symptomy, a muszę dojechać do mobilnego punktu pobrań, nie mając auta. Czyli muszę skorzystać albo z ubera albo z komunikacji. Co jeśli jestem chora i zarażę kogoś po drodze? Brawo rząd, nie dziwię się że mamy tyle zakażeń. Mam kwarantannę jakby do czasu testu, ale na test już mogę wyjść" - dziwiła się Wróblewska.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Internauci byli w tej sprawie podzieleni. Jedni przyznali jej rację, ale nie brakowało też głosów, że Julia Wróblewska wyolbrzymia problem.
"A Ty myślisz, że do każdej chętnej osoby, która musi/chce się przetestować, wysyłany jest transport z medykiem????? No weź się zastanów, poza tym w każdej dzielnicy Warszawy jest punkt do testu. Można przejść się albo ostatecznie taksówka, w której są zasłony, a poza tym masz maskę na twarzy i rękawiczki lateksowe, wiec, w czym problem? Nie ty pierwsza, nie ostatnia musisz zrobić test i wrócić do domu" - zwróciła aktorce uwagę jedna z internautek. Wróblewska jednak obstawała przy swoim.
A wy byliście w podobnej sytuacji?