Justyna Steczkowska
Miałam zaledwie pięć lat. Na pewno było to wyjątkowe doświadczenie. Jechałam z kuzynką na rowerze i ona trzęsła nim dla zabawy. Przewróciłyśmy się i spadłam głową na beton. Poszła mi krew z ucha i urwał mi się film. Potem pamiętam już tylko jakieś migawki, biegną z noszami... Potem chyba przez tydzień nie było ze mną kontaktu. Rodzice modlili się całymi dniami o mój powrót, bo ja byłam już po drugiej stronie - wspomina po latach.