Kasia Kowalska o stanie zdrowia córki. Potrzebna jest rehabilitacja
Kasia Kowalska dała koncert w Ciechanowie. Mówiła, że to jej sposób na przerwanie traumy. Niestety, skończyło się to wielką awanturą. "Widownia" miała siedzieć na balkonach, tymczasem pod sceną był tłum. Ale mało kto pisze o tym, co mówiła Kowalska.
Koncert Kowalskiej w Ciechanowie miał być w założeniu pozytywną inicjatywą w czasie pandemii. Ludzie pozamykani są w domach, zamartwiają się, więc trzeba ich uwagę trochę odsunąć od problemów. Pomysł był taki, że na rozstawionej między blokami scenie zagra Kowalska, a okoliczni mieszkańcy zostaną w domach i będą podziwiać artystkę przez okna i z balkonów. Kto wierzył, że tak będzie?
Zobacz: Prezydent Ciechanowa tłumaczy: "Artystka wpadła na pomysł, by zaprosić wszystkich pod scenę"
Niestety, sprawa skończyła się sporym zamieszaniem w internecie. Koncertem ma zająć się m.in. sanepid, bo zgromadzenie pod sceną odbiegało od wszystkich, wprowadzonych na czas pandemii koronawirusa zasad.
Dla Kowalskiej to miało być ważne wydarzenie. I ona potrzebowała oderwania od własnych problemów.
A jak wiemy, były poważne. Kilka tygodni temu poinformowała, że jej córka była intubowana w szpitalu w Anglii, a stan jej zdrowia był ciężki.
Choć Kowalska nigdy nie powiedziała, że córka ma koronawirusa, wieści przekazane w samym środku pandemii właśnie tak zostały zinterpretowane przez wiele osób.
Co z dziewczyną? O tym Kowalska mówiła podczas feralnego koncertu.
- Moja córka jest w trakcie rehabilitacji, już mówi, chodzi, uśmiecha się, je już sama. Jest po trzech tygodniach wybudzona, bo była w śpiączce, i jej stan jest już dobry. Wymaga jeszcze kilku tygodni, około dwóch miesięcy, żeby jej organizm wrócił do stanu sprzed choroby - powiedziała.
- Bardzo duże szczęście czuję w związku z tym. Są we mnie duże emocje, ostatnie tygodnie były dla mnie i mojej rodziny bardzo trudne, chyba najtrudniejsze w moim życiu - wyznała.
Kowalska powiedziała też zebranym pod sceną, że jest jej przykro, że nie może być ze swoim dzieckiem. Jedno to to, że samoloty są uziemione. Drugie - odwiedzający chorych nie mają wstępu na oddziały.
- Propozycja zagrania koncertu to dla mnie przerwanie traumy. Przez wiele tygodni żyłam w napięciu nerwowym. Wszyscy artyści mi zazdroszczą, że ja jako jedyna zagrałam. Myślę, że ze wszystkich artystów najbardziej wycierpiałam, więc mi się należy - żartowała.