Znów jest w swoim żywiole. Zrobił to po raz pierwszy od 21 lat

Keanu Reeves od lat uważany jest za "najfajniejszego faceta w Hollywood". Nie zepsuła go ani sława, ani pieniądze, ani ciężkie chwile, których doświadczał w prywatnym życiu. Jest serdeczny i skromny, choć trochę skryty. Ludzie zawsze mogą liczyć na jego pomoc.

Gwiazdor "Matriksa" wiele razy udowodnił, że należy do osób wyjątkowo empatycznych i nie przypadkiem cieszy się tak dużą sympatią widzów i kolegów z branży. Bardzo często pojawiały się informacje o akcjach charytatywnych, w których brał udział, czy też serdecznych gestach wobec fanów oraz zwykłych osób potrzebujących pomocy. Jest też osobą, która swoją hollywoodzką sławę traktuje z dużym dystansem, i jak twierdzi w wywiadach, bez żalu porzuciłby ją dla muzyki.

Ten moment być może już zresztą nadchodzi. Koncert zespołu Dogstar na festiwalu muzycznym BottleRock w Napa Valley nie był jedynie incydentem. Podczas wakacyjnego okresu Keanu Reeves wraz z kolegami wystąpił już na kilku festiwalach w Stanach Zjednoczonych, gdzie grał przede wszystkim stare utwory ze swoich albumów studyjnych "Our Little Visionary" z 1996 roku oraz "Happy Ending" z 2000 roku. Fani usłyszeli jednak także kilka nieopublikowanych jak dotąd utworów. Przed kilkoma dniami pojawił się zresztą teledysk do nowego utworu Dogstar "Breach".

W końcu Dogstar oficjalnie potwierdził, że najprawdopodobniej jeszcze w tym roku ukaże się nowy album zespołu. W mediach społecznościowych możemy przeczytać: "Jesteśmy zachwyceni waszą reakcją! Szczerze mówiąc, w ogóle się jej nie spodziewaliśmy. Chcemy grać jeszcze więcej. Tego lata zagramy jeszcze kilka koncertów, a potem zaprezentujemy naszą nową muzykę. Mamy wiele do zrobienia, ale zapewniamy, że pracujemy nad tym i zebraliśmy fantastyczny zespół, który nam pomaga. Jeszcze raz dziękujemy za cierpliwość. Naprawdę mamy najlepszych, najbardziej oddanych fanów!".

Zespół został założony w 1991 roku, a więc w okresie, w którym Keanu Reeves zaczynał odnosić pierwsze sukcesy na dużym ekranie ("Szalona wyprawa Billa i Teda", "Na fali", "Moje własne Idaho"). Hollywoodzki aktor pełni w nim rolę basisty. Jest także współautorem tekstów i współkompozytorem utworów. Na koncertach trzyma się lewej strony sceny, ale w niektórych momentach potrafi dać "gitarowego czadu", co oczywiście zawsze wzbudza entuzjazm widzów.

W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.