Kinga Rusin nie wytrzymała. Odpowiedziała na zarzuty hejterów
Kinga Rusin niedawno wzięła udział w Hubertusie, tradycyjnej konnej gonitwie organizowanej na zakończenie sezonu jeździeckiego, także przez myśliwych czekających na rozpoczęcie polowań. Uczestnictwo gwiazdy w imprezie spotkało z nieprzychylną reakcją internautów.
Jakiś czas temu Kinga Rusin pożegnała się z "Dzień Dobry TVN" i zniknęła z telewizji. Pozostaje jednak w stałym kontakcie z fanami, z którymi utrzymuje stały kontakt dzięki mediom społecznościowym. Na początku października dziennikarka wybrała się na wakacje do Włoch. Niedawno obchodziła także 10. rocznicę związku z Markiem Kujawą.
W ostatnią niedzielę Kinga zdecydowała się spędzić trochę czasu na łonie natury. Dziennikarka udała się na stadninę w Gałkowie, której właścicielką jest jej bliska przyjaciółka. Jak się okazało, tego dnia w Gałkowie odbywał się Hubertus - tradycyjna konna gonitwa organizowana na zakończenie sezonu jeździeckiego, także przez myśliwych czekających na rozpoczęcie polowań. Telewizyjna gwiazda wzięła w nim udział, co wywołało niemałe zamieszanie w sieci. W najnowszym wpisie na swoim profilu na Instagramie Rusin ustosunkowała się do komentarzy internautów, jakoby miała wspierać działalność myśliwych.
ZOBACZ TAKŻE: Małgorzata Rozenek o Kindze Rusin: "Unikałam oglądania"
“Hubertus to na szczęście też święto jeźdźców, a nie tylko święto myśliwych (z którymi od lat walczę). Można więc świętować zakończenie sezonu jeździeckiego, nie ciesząc się wcale z rozpoczęcia łowieckiego. Dla mnie jedyną akceptowalną formą polowania jest to bezkrwawe, które ma miejsce na jeździeckim hubertusie. Jest symbolem czegoś, co w cywilizowanym świecie natychmiast powinno się skończyć. Sugerowanie przez hejterów i hejterskie medium, że uczestnicząc w konnym hubertusie (gonitwa na koniec sezonu jeździeckiego), wspieram myśliwych i ich święto jest zwykłym chamstwem i obrzydliwością” - wyznała dziennikarka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram