Kirstie Alley odleciała. Wyrzucenie Trumpa z Twittera to dla niej "niewolnictwo"
Donald Trump stracił stanowisko głowy państwa, a także potężne narzędzie do komunikacji we współczesnym świecie – konto na Twitterze. Zarówno prywatne, jak i rządowe konto 45. prezydenta USA zostały zablokowane przez właściciela platformy, co wywołało ostrą reakcję popularnej aktorki Kirstie Alley.
Jako pierwsze zablokowane zostało prywatne konto Donalda Trumpa (@realDonaldTrump). Informację o jego permanentnym zawieszeniu Twitter przekazał w nocy z piątku na sobotę polskiego czasu.
"Po dokładnym przeanalizowaniu ostatnich tweetów z konta Donalda Trumpa i otaczającego ich kontekstu na stałe zawiesiliśmy konto z powodu ryzyka dalszego podżegania do przemocy" – czytamy w oświadczeniu.
U przeciwników Trumpa strzeliły korki od szampana, bo sposób wypowiedzi głowy państwa w mediach społecznościowych był od lat źródłem kontrowersji. Zwolennicy biznesmena, który został wybrany na 45. prezydenta USA, są oczywiście oburzeni, bo ich zdaniem Twitter po raz kolejny opowiedział się po jednej stronie sporu politycznego.
Zobacz także: Afera szczepionkowa – złota "osiemnastka"
Przypomnijmy, że gdy Trump przedwcześnie ogłaszał swoje zwycięstwo lub pisał o rzekomych oszustwach podczas liczenia głosów, Twitter "chował" jego wpisy za ostrzeżeniem, że ta treść "może wprowadzać w błąd".
W gronie krytyków takiego traktowania Trumpa znalazła się Kristie Alley. 69-letnia aktorka znana w Polsce głównie z komedii "I kto to mówi" czy serialu "Zdrówko!".
"Wszyscy ludzie powinni być zaniepokojeni tym, co jest tutaj kluczowe. To prawda, przeciętny człowiek nie będzie już miał platformy do wyrażania swoich opinii. To się nazywa niewolnictwo. Ta cenzura dowodzi, że firmy technologiczne mają teraz klucze do łańcuchów" – napisała Alley na Twitterze.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Później dodała, że słowo "niewolnictwo" ("slavery"), które w USA jest utożsamiane z historią nieludzkiego traktowania Afroamerykanów, ma też wiele innych znaczeń. "To, do którego często się odwołuję, to 'ograniczona wolność'… jak na przykład niewolnictwo w Wenezueli" – tłumaczyła aktorka, która podkreśliła, że dwukrotnie głosowała na Baracka Obamę.