Kłótnia dziennikarzy wokół nowej Trójki. "Smród. Burdel. Wstyd"
Władzę w radiowej Trójce przejmują - jako wicedyrektorzy - wydawca muzyczny Piotr Kordaszewski oraz legenda tego radia z lat 80., czyli Marek Wiernik. Jednak część środowiska dziennikarskiego nie zostawia na obu suchej nitki, pytając brutalnie: "Koledzy, czy zapłacili wam wystarczająco dużo siana?".
Piotr Kordaszewski jest od kilku lat tzw. wydawcą i sekretarzem redakcji muzycznej w Trójce, opiekuje się też bazą muzyczną.
- Typowa pracowita mrówka – mówią o nim koledzy. – Ogarnia od rana do wieczora muzycznie cały program.
Natomiast 71-letni Marek Wiernik to dawny dziennikarz Trójki, który w latach 80. i 90. prowadził w tej stacji m.in. audycję "Cały ten rock". Grał w niej dużo punk rocka, metalu czy później muzyki grunge.
Obaj, jako nowi wicedyrektorzy, odpowiadają od czwartku 20 sierpnia za przemianę Trójki w stację typowo muzyczną, bez publicystki i polityki.
Postanowiliśmy dowiedzieć się, jak ta przemiana będzie wyglądała.
"Byłem wyklęty aż do czwartku"
Marek Wiernik nie mógł rozmawiać z WP, tłumacząc się zakazem wypowiedzi.
Bardziej rozmowny okazał się za to na FB. Wytłumaczył tam swój powrót do Trójki po 20 latach.
Wiernik: "Punk’s Not Dead. Jak mnie wykopali z Trójki 20 lat temu, to potem byłem już wyklęty aż do ostatniego czwartku. Żadna władza mnie nie chciała. I nikt nie wierzył, że wrócę. Jest radocha. Ahoj przygodo, oj będzie się działo".
Później uściślił: "Jestem w Trójce od 1979 roku, z 20-letnią przerwą od 2000, po wyrzuceniu mnie przez ówczesnego dyrektora. On jest nadal w zespole".
Miałoby chodzić o Michała Olszańskiego, który był szefem Trójki w tym czasie. Jednak w rozmowie z WP Olszański mówi, że nie pamięta, aby miał zwalniać Wiernika.
– Może były wtedy jakieś roszady w redakcji muzycznej, ale ja ich nie pamiętam – mówi Olszański. – Może on rzeczywiście wtedy odszedł.
"Trójka za Kuby amatorska, do resetu"
Nie udało nam się porozmawiać z nowym dyrektorem Trójki Michałem Narkiewiczem-Jodko. Nie oddzwaniał i nie odpisywał na nasze sms-y przez trzy dni.
Narkiewicz-Jodko to bardziej menedżer niż dziennikarz. Pracował dotąd m.in. jako specjalista ds. promocji w Biurze Zarządu TVP, produkował letnie trasy koncertowe radia ESKA oraz Wawa. Był także producentem reklam oraz teledysków. Od czerwca jest także szefem Agencji Muzycznej Polskiego Radia.
Narkiewicz-Jodko napisał jedynie w oświadczeniu, że w Trójce będzie odtąd więcej dobrej muzyki, co ma przynieść poprawę słuchalności.
Za to na Facebooku Marek Wiernik ujawnił bardziej szczegółowo, jaki będzie nowy profil Trójki:
- Tak naprawdę to powinno się zresetować to radio, bo systematycznie było niszczone przez kilkanaście lat za sprawą niby gwiazd. A ja zapraszam teraz do radia muzyczno-kulturalnego, bez dziennikarzy politycznych. Radio Kuby [Strzyczkowskiego -red.] było mega słabe z amatorami na antenie.
Wiernik nie uściślił, o jakich amatorów mu chodzi. Pisze za to, że dopiero teraz pojawią się fachowcy.
Wiernik: - Mają być wreszcie fachowcy muzyczni. Z redakcji Teraz Rocka już są. Przyjdą czołowi z komercji. Powroty Hirka Wrony i Agnieszki Szydłowskiej może. Plus do tego powstanie Centrum Muzyczne Polskiego Radia połączone z Trójką. Fonografia, festiwale i koncerty.
Hirek Wrona, który odszedł po aferze z Kazikiem na liście przebojów i oskarżeniem Niedźwieckiego o manipulacje, póki co uczy studentów dziennikarstwa na Uniwersytecie Wrocławskim, współpracuje ze studiem Ligi Mistrzów w Polsacie Sport oraz współprowadzi na YouTube kanał poświęcony koszykówce.
Nie udało nam się dodzwonić do Agnieszki Szydłowskiej, ale dziennikarz Trójki Tomasz Michniewicz napisał na FB w jej imieniu: "Agnieszka Szydłowska nie planuje jakkolwiek pojawiać się w Trójce za tej ekipy, a mimo to pan dyrektor szafuje jej nazwiskiem. Nieładnie".
"Cała branża wyciska kasę z PiS-u"
Marek Wiernik był dotąd osobą poważaną w branży radiowej za to, że jako jeden z pierwszych grał w Polskim Radiu punk rocka w latach 80.
Jednak teraz został zaatakowany jako twarz legitymująca politykę PiS w Polskim Radiu. Co ciekawe Wiernik był kiedyś radnym dzielnicy Ursynów z klubu PO.
Wiernik odpiera na FB zarzuty, że się sprzedał władzy politycznej:
"Pan Kuba Strzyczkowski miał układ z władzą, który zapewne mu się skończył. Porozumiał się z partią rządzącą, która teraz, dla ratowania resztek słuchalności, zdecydowała się powołać ludzi niezwiązanych z polityką - żeby robić wreszcie Trójkę muzyczną. Czekałem na to latami."
I dalej Wiernik:
- Cała branża wyciska kasę z PiS-u. Całe życie występowałem w mediach rządowych, jak wielu. A innej, na razie lepszej opcji, nie widzę. Od 20 lat wszystkie władze mnie wyrzucały, robili mnie w ciula i ze mnie frajera. I tak nie zostałem gwiazdą. A kasę wyciskam wcale nie z branży radiowej.
Tomasz Michniewicz, dziennikarz Trójki, komentuje na FB: "20 lat wyrzucali mnie zewsząd" jako kompetencja do zarządzania? Tego jeszcze nie grano...”
Michniewicz skrytykował też Wiernika za to, że o swoich planach pisze na FB, zamiast spotkać się z najpierw z dziennikarzami stacji i powiedzieć im o wszystkim na zebraniu redakcyjnym.
Michniewicz: "Pierwszy raz stykam się z sytuacją, w której nowa dyrekcja jakiejkolwiek firmy więcej informacji udziela w komentarzach na FB niż przekazuje zespołowi, z którym do tej pory się nie spotkała i nie komunikuje. Dziwi to zwłaszcza po przejęciu anteny Trójki w stylu stanu wojennego i zapowiedzi całkowitej zmiany formatu wraz z nazwą. Zero wyjaśnień, zero informacji o planach, żadnego maila, spotkania, nic".
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Wiernika na FB najmocniej zaatakował dziennikarz Jakub Wątły, szef rozgłośni Halo.Radio. Emocje wzięły górę.
Wątły napisał, że Wiernik to teraz, jego zdaniem, "PiS-owski aparatczyk".
Wątły do Wiernika: "Przecież Ty i Korda [Kordaszewski] możecie uporządkować jedynie swoją piwnicę. Kompetencje? Wy ich zwyczajnie nie macie. To klasyka w burdelu zwanym Polskim Radiem. Ale płacą, więc nie ma przeproś i na starość finalnie sam obrzygasz swoje nazwisko. Problem w tym, że z tego już się nie domyjesz. Ale jak widać, smród ci nie przeszkadza. Mi przeszkadza."
Kuba Wątły pyta Wiernika i Kordaszewskiego brutalnie: "Koledzy, nie pytam czy to g… jest smaczne. Pytam, czy dają wystarczająco dużo siana, żeby je powoli i z uśmiechem przeżuwać?"
Z kolei Ernest Zozuń, były szef publicystki w Trójce, oddelegowany właśnie do Informacyjnej Agencji Radiowej, też negatywnie ocenia powrót Wiernika do radia w rozmowie z WP:
- Do tej pory Marka Wiernika szanowałem. Wydawało mi się, że jest człowiekiem rozsądnym i uczciwym. Teraz na korytarzu zapytałem go, czy mu nie wstyd. Odpowiedział, że trzeba uratować Trójkę, która latami była niszczona. Dodał, że powinniśmy być wdzięczni, bo oni nas uratowali przed najazdem studentów ze szkoły Rydzyka.
Krzysztof Grabowski, muzyk punkowego zespołu Dezerter, na FB skomentował zmiany w Trójce:
- Ten upadek nie zaczął się wraz z dobrą zmianą. On postępował od dłuższego czasu. Lizusostwo zawsze było mile widziane. Nie będę powtarzał tego, czego dowiadywałem się od zaufanych redaktorów a propos dobierania wykonawców do playlisty. Zapomnijcie o merytoryce. To była jedna wielka ściema. A Marek Wiernik za chwilę się zdziwi, że jednak to nie z miłości, tylko z łapanki go do Trójki wzięli.
Przewrót frustratów z drugiego rzędu?
Co takiego dzieje się w redakcji muzycznej Trójki po odejściu takich dziennikarzy jak Marek Niedźwiecki, Wojciech Mann, Anna Gacek, Agnieszka Szydłowska czy Artur Orzech?
Jeden z byłych już dziennikarzy Trójki opowiada WP:
- Moim zdaniem w redakcji muzycznej panuje od dłuższego czasu podział na dziennikarzy "frontmanów" i tych, którzy stoją w drugim rzędzie. Po jednej stronie jest na przykład Piotr Stelmach, a po drugiej Piotr Kordaszewski. A to w końcu Kordaszewski w maju, po aferze z Kazikiem na liście przebojów, ratował całe radio, bo to on układał ośmiogodzinną playlistę, gdy wszyscy poszli na zwolnienie albo złożyli wypowiedzenie.
- Po przyjściu Kuby miało być nowe otwarcie, a było, zdaniem niektórych, po staremu. Frustracja i ambicja tych z drugiego rzędu doszła do takiego poziomu, że nawet nie chcieli rozmawiać z Kubą Strzyczkowskim, a z nim można się spokojnie dogadać. Nie można takich numerów robić z dnia na dzień. Nie może być sytuacji, gdzie ktoś idzie na audycję i na pięć minut przed wejściem na antenę słyszy: "zmiana planów". Ale ci, którzy teraz Trójkę przejmują, mówią, że robią to, by ją uratować, uchronić przed Jackiem Kurskim i Tadeuszem Rydzykiem. Czyli, ich zdaniem, działają dla dobra radia ze szlachetnych pobudek.
Walka o audycje, mikrofon i kasę
Nasz kolejny rozmówca, były dziennikarz Trójki, twierdzi, że w redakcji muzycznej od lat trwała ostra walka o programy, wejścia antenowe i pieniądze.
Nasz rozmówca tłumaczy, że hierarchia była jasna: - Na czele byli nietykalni, wspaniali, Marek Niedźwiecki, Piotr Kaczkowski i Wojciech Mann. Dziennikarze kultowi, z grupami swoich wiernych wyznawców.
- I tu pojawia się Piotr Metz – mówi nasz rozmówca. – Zostaje szefem redakcji muzycznej. On chciał dołączyć do tej wielkiej trójcy. Ale w swojej megalomanii zepsuł redakcję muzyczną.
Jak niby miał to zrobić?
Nasz rozmówca: - Na antenie był misz-masz. Nie było kolegiów redakcji muzycznej. Wcześniej podejmowaliśmy wspólne decyzje, dyskutowaliśmy, co ma być na playliście, a co nie. Przy okazji słabej moim zdaniem tekstowo i muzycznie piosenki Kazika "Twój ból…" takiej dyskusji już nie było. Nie było zebrań, nikt niczego nie uzgadniał, wszyscy byli skłóceni. Tak nie może funkcjonować żadne medium.
Piotr Metz nie chciał komentować dla WP sytuacji w Trójce.
Nasz rozmówca uważa, że zrobienie z Trójki redakcji typowo muzycznej może się udać: - To może być dobry kierunek dla Trójki, jedyny sensowny ruch. Jeśli nie będzie tam polityki, to już będzie sukces, bo nie będzie to generowało konfliktów. A Korda [Kordaszewski] i Wiewiór [Wiernik] nie będą grali przecież muzyki deep house, tylko stare, dobre rockowe rzeczy.
Rozmówca WP dodaje, że w Trójce toczyła się walka o pieniądze:
- Ludzie zasłaniają się wielkimi hasłami, a walczą o własny interes. Są wydawcy, którzy miesięcznie trzepią po dwadzieścia kilka tysi. Jak nie ma kto pracować, to biorą sobie trzy audycje dziennie po 400 zł. Wtedy dniówka wychodzi im 1200 zł, a miesięcznie koło 20 tys.
- Kiedy ja jeszcze tam pracowałem, kolega zarzucił mi publicznie, że zająłem jego pasmo. Jakie jego pasmo? To jest radio publiczne. Ono należy do wszystkich i nie jest niczyją własnością.
Lichocka: Trójka walczyła o wolność LGBT
Pozostaje pytanie, czy Kuba Strzyczkowski miał w ogóle szansę na uratowanie starej Trójki, z publicystyką, niezależnymi serwisami informacyjnymi i audycją "Zapraszamy do Trójki"?
Były dziennikarz Trójki: - Moim zdaniem on był od razu do odstrzału. Nie było tu żadnej niespodzianki.
Posłanka PiS Joanna Lichocka, wiceprzewodnicząca Komisji Kultury i Środków Przekazu, znana z pokazania środkowego palca posłom opozycji w Sejmie, napisała na łamach portalu niezalezna.pl:
"Uważam, że Trójkę należy zbudować od nowa. Wszystko to, co działo się i dzieje od maja w Trójce, służyć ma rozwojowi Radia Nowy Świat. Niski poziom muzyczny, fatalny styl publicystyczno-dziennikarski, te wszystkie strzeliste akty na rzecz wolności LGBT plus, jakie słyszymy w wykonaniu Michała Olszańskiego czy Ernesta Zozunia, prowadzą do coraz niższej słuchalności radia" - napisała Lichocka.
Tymczasem Ernest Zozuń mówi WP, że naprawdę wierzył w gwarancje składane im przez wicepremier i minister rozwoju Jadwigę Emilewicz. To ona miała gwarantować Strzyczkowskiemu, że Trójka pozostanie niezależna od PiS.
Zozuń: - Miałem okazję rozmawiać z Emilewicz, jak ona była któregoś razu gościem w Trójce. Szalenie przychylnie się o nas wypowiadała i mówiła, że taki format Trójki bardzo jej się podoba i będzie się starała nam pomóc to utrzymać. Może ją też ograno?