Największym przebojem dla części widzów pozostaje "Król lew”
Nie jest tajemnicą, że utwór jest hołdem pamięci dla ojca kompozytora. W przejmującej scenie śmierci Mufasy, ojca małego Simby, muzyka jest niezwykle emocjonalna. Zimmer doskonale odmalowuje również bogactwo muzyki Afryki wprowadzając elementy muzyki etnicznej i gospel w sekcji instrumentalnej i chóralnej. Rozległa przestrzeń afrykańskiej sawanny została mistrzowsko nakreślona poprzez delikatne flety zestawione z nieco ciężkim, monumentalnym brzmieniem orkiestry. Zimmer przełożył opowieść o przyjaźni, miłości, odradzającym się cyklu życia nadzwyczaj zgrabnie na język orkiestry symfonicznej zachowując przy tym nietuzinkową linię melodyczną. Sztor zauważa: "To perełka tego koncertu i słusznie Zimmer dostał Oskara za muzykę. To również utwór, w którym orkiestra ma okazję zaprezentowania się w pełnej palecie brzmienia. Ta muzyka jest niezwykle poetycka i szczera”.
W "Królu lwie” scenę rozsadzała energia kołyszących się w rytm muzyki chórzystów, a roztańczony nastrój udzielił się i widzom.