Koronawirus. Paweł z "Love Island" podważa fakty: "Otwórzcie oczy!"
Koronawirus zmienił życie niemal każdego, ale wciąż znajdują się tacy, którzy podważają w ogóle istnienie problemu, jakim jest pandemia. Co gorsza niektórzy przekazują swoje wieści całkiem sporej rzeszy obserwatorów. Jedną z takich osób jest Paweł z "Love Island".
Koronawirus w szybkim czasie zmienił rzeczywistość niemal wszystkich. Ograniczenia, zakazy, przymusowa izolacja - choć to wszystko komplikuje życie i nie jest powodem do radości, to jednak większość spokojnie stara się dostosować do zaleceń. W takiej sytuacji od komfortu ważniejsze jest zdrowie, dlatego ludzie rozumieją powagę sytuacji i nie protestują. Są jednak i tacy, którzy idą na przekór i twierdzą, że nie ma żadnej pandemii. Nie przemawiają do nich newsy ani liczby. Są po prostu nieugięci, wplątują w to kwestie szczepień oraz masę teorii spiskowych.
Jedną z tych osób, które negują istnienie pandemii jest Paweł z "Love Island", który apeluje do swoich obserwatorów, by w końcu otworzyli oczy. Problemem nie jest fakt, że pojedyncza osoba wierzy w teorie spiskowe. Problem natomiast stanowi to, że Tyburski, mając duże grono obserwatorów, wygłasza wszystko to, co mu ślina na język przyniesie. Na instagramowym profilu celebryty pojawiają się nagrania, zdjęcia i fragmenty wywiadów sugerujące, że dziejąca się obecnie sytuacja to jeden wielki spisek i tak naprawdę nic złego się nie dzieje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
W komentarzach rozpętała się dyskusja. Były tam głosy zupełnie sprzeciwiające się teoriom głoszonym przez Tyburskiego. "Niestety ta pandemia ukazuje coś równie fatalnego jak szpitale wypełnione po brzegi ludźmi podpiętych pod respiratory... To, jak ludzie podatni są na "otwierające oczy" teorie spiskowe" - napisała jedna z obserwatorek. Trudno uwierzyć, że dużą część komentarzy stanowiły te, które popierały zdanie celebryty.
Myślicie, że Paweł z "Love Island" ma rację, czy może jednak przeciwnie - uważacie, że to, co przekazuje fanom jest szkodliwe?