Król Karol potrzebował przerwy. Wyjechał z Londynu sam
W Wielkiej Brytanii trwa żałoba narodowa w związku ze śmiercią królowej Elżbiety. W Londynie – przygotowania do uroczystego pogrzebu monarchini. Kolorowa prasa donosi, że król Karol nie uczestniczył we wszystkim. Z ostatnich doniesień wynika, że zdecydował się wyjechać do jednej z dawnych posiadłości. Dlaczego?
Królowa Elżbieta spoczywa w kaplicy w Westminster - aż do poniedziałku, 19 września, kiedy odbędą się uroczystości pogrzebowe. 14 września rodzina królewska odprowadziła ją w ostatniej drodze w kondukcie żałobnym. Król Karol oprócz uczestnictwa w uroczystościach, w swoim grafiku ma wiele obowiązków jako nowy monarcha. Przejmując funkcję po matce, musi zadbać nie tylko o kwestie formalne czy dyplomatyczne, ale również administracyjne. Musi na nowo zorganizować dwór i królewską rezydencję.
Nietrudno się domyślić, że nawał obowiązków nie pozwala na dłuższą zadumę czy przeżywanie żałoby. Król zresztą nie kryje swoich uczuć - jego emocjonalne reakcje są szeroko komentowane w mediach. Nic dziwnego więc, jak donosi brytyjska prasa, że w końcu zdecydował się wyjechać i skorzystać z chwili wytchnienia.
Zobacz wideo: Tłumy pod Pałacem Buckingham żegnają królową Elżbietę II
Jak się okazuje, w czwartek dostał dzień wolny i wyjechał do domu Highgrove w Gloucestershire. To dawna posiadłość, którą kupił w 1980 roku od Maurice'a Macmillana, konserwatywnego posła i syna byłego premiera Harolda Macmillana.
Dom ten był oficjalną rezydencją Karola i Diany. Po rozwodzie księżna wyprowadziła się z posiadłości. Niemniej wiele wskazuje na to, że król wciąż ma sentyment do tego miejsca. Tam mógł w pozwolić sobie na chwilę zadumy w samotności, nie towarzyszyła mu bowiem nawet żona, Camilla.
Król nie uczestniczył w czwartek w żadnych wydarzeniach publicznych. Co ciekawe, dzień wolnego przysługiwał mu w tej sytuacji przepisowo - był przewidziany w operacji "London Bridge", będącej szczegółowym planem działania po śmierci Elżbiety II.