Janda szczerze o swoim macierzyństwie. "Byłam nienormatywną mamą"
Krystyna Janda udzieliła obszernego wywiadu, w którym odniosła sę do swojego życia prywatnego. Ceniona od dekad aktorka wspomina, że spełniła się na równi - tak zawodowo, jak i prywatnie. Przyznała jednak, że zdaje sobie sprawę, że nie była typową mamą, a jej dzieci musiały odczuwać jej brak.
Kiedy Krystyna Janda urodziła Marię, owoc związku z Andrzejem Sewerynem, była młoda. Poświęcała się wówczas mocno rozwijaniu kariery - już wtedy wspinając się coraz wyżej po szczeblach aktorskiego zawodu. Wspominając dawne czasy, przyznaje szczerze, że miała dużą pomoc w wychowaniu dziecka.
- Byłam mamą nienormatywną. Nigdy takiego macierzyństwa, jak na przykład moja córka, która sama wychowała swoich troje dzieci, nie zaznałam, zawsze miałam przy sobie mamę i gosposię. Wszystkie kąpiele i bajki na dobranoc mnie prawie nie dotyczyły. Robił to ktoś inny. Także mój mąż. Ja grałam, prawie zawsze wieczorami pracowałam. Widzieliśmy się zawsze podczas śniadania, przed ich pójściem do przedszkola, potem szkoły - wyznała w wywiadzie udzielonym portalowi gazeta.pl.
Zobacz wideo: Domańska wspomina najpiękniejsze chwile. "Zadzwoniła Krystyna Janda..."
Dwójki synów doczekała się znacznie później, będąc już przed czterdziestką. I chociaż wtedy zdecydowała się na późne macierzyństwo, nie kryje, że mimo innego już podejścia, nadal była mamą nieobecną. Praca w teatrze pochłaniała ją bez reszty.
Synów, których miała z Edwardem Kosińskim, widywała na co dzień głównie rano, przed szkołą - wieczorami stała na scenie, grając spektakle. Nie kryje też, że przez to synowie wytworzyli niezwykłą więź z ojcem. Mimo to podkreśla, że zawsze mogli na nią liczyć.
- Można spędzać z dziećmi całe życie, od rana do wieczora być z nimi, ale w ogóle z nimi nie rozmawiać ani nie wiedzieć o nich prawie nic. Moje dzieci zawsze wiedziały, że ja jestem z nimi, przy nich, nawet jeśli chwilowo mnie nie ma! Choć daleko – blisko - wytłumaczyła w rozmowie.
Dziś dzieci aktorki są już dorosłe. Choć tylko Maria poszła w jej ślady, Krystyna Janda nie ma żadnego problemu, by znaleźć z nimi wspólny język. Co więcej, obecnie jej dzieci są dla niej prawdziwą podporą i teraz to ona może na nie liczyć w każdej sytuacji.
- Mam 70 lat, byłabym wielokrotnie zupełnie bezradna, gdybym ich nie miała. Oni kupują mi bilety, odprawiają na samolot, załatwiają wiele rzeczy. Często sama bez ich pomocy nie umiałabym zapłacić za światło. Nie wiem, jak sobie radzą inni w moim wieku. Co prawda ja wszystko robię przez internet, nawet czytam prawie tylko w komputerze. Nie rozstaję się z nim. Ale zawsze mam kogoś przy sobie do pomocy - podsumowała.