Książę Andrzej ośmieszył monarchię. Obiecał pomóc śledczym. Nic z tego nie wyszło
W historycznie skandalicznym wywiadzie książę Andrzej tłumaczył się ze związków z pedofilem, Jeffreyem Epsteinem. Mówił, że zrobi wszystko, by pomóc w śledztwie. Prokurator podlicza przekazane przez księcia informacje. Jest ich okrągłe zero.
Książę Andrzej to czarna owca rodziny królewskiej. Trudno sobie wyobrazić osobę, której honor jest dziś bardziej zbrukany. Sam jest sobie tego winien. W listopadzie 2019 r. książę Andrzej udzielił katastrofalnego wywiadu, w którym próbował odnieść się do oskarżeń o współpracę z pedofilem, Jeffreyem Epsteinem. Andrzej podkreślał, że nie pamięta, żeby kiedyś spotkał Virginię Roberts, jedną z "seks-niewolnic" Epsteina, ale pamięta ze szczegółami, jak razem z córką kilka lat temu odwiedził pewną pizzerię.
Zobacz: Tego żałuje królowa Elżbieta II
Syn królowej zapewniał, że będzie współpracował z prokuraturą i przekaże wszystkie ważne informacje na temat Epsteina i całego skandalu pedofilskiego. Andrzej bowiem przyjaźnił się z milionerem w tym samym czasie, gdy w jego posiadłości w Nowym Jorku miały przebywać nieletnie, które zmuszano do prostytucji.
Książę miga się od odpowiedzialności
Minęło już kilka miesięcy od wywiadu. Dowiadujemy się, że książę zapewniał o pomocy śledczym tylko pod publikę.
Prokurator z Nowego Jorku, Geoffrey Berman, zorganizował konferencję prasową przed byłą posiadłością Epsteina. - Do tej pory książę Andrzej w żaden sposób nie współpracował z biurem prokuratora - powiedział Berman.
Podkreślił też, że śledczy wielokrotnie kontaktowali się z księciem i jego prawnikami z prośbą o to, by syn królowej porozmawiał z nimi oficjalnie o sprawie. Nie zgodził się ani razu.
- Jeffrey Epstein nie mógł zrobić tych wszystkich rzeczy bez pomocy innych osób. Mogę zapewnić, że śledztwo w tej sprawie posuwa się do przodu - zaznaczył prokurator.
Przyznał też, że normalnie w trakcie śledztwa nie zdradza takich informacji, ale przypadek księcia Andrzeja jest wyjątkiem - on sam mówił publicznie, że pomoże prawnikom.
Pałac Buckingham nie skomentował jeszcze słów amerykańskiego prokuratora. Do sprawy odniósł się za to adwokat Virginii Roberts, ofiary Epsteina i księcia Andrzeja.
- To, że książę Andrzej odmawia współpracy ze śledczymi tuż po tym, jak otwarcie przyznał, że odpowie na wszystkie kluczowe kwestie, budzi jeszcze większe wątpliwości co do jego niewinności i roli, jaką mógł odgrywać w międzynarodowym handlu ludźmi - mówi prawnik ofiary.
Podkreśla: - Książę Andrzej powinien dobrze wiedzieć, że w tym kraju nikt nie jest ponad prawem.
Nic nie pamięta?
Książę Andrzej zapewnia, że nie pamięta, by kiedykolwiek poznał Virginię Roberts, choć w sieci chyba już każdy widział ich wspólne zdjęcia.
Syn królowej wycofał się z pełnienia obowiązków, przyciśnięty przez opinię publiczną po skandalu, jaki wybuchł po śmierci Epsteina.
Roberts jest tylko jedną z kobiet, które publicznie oskarżają milionera o handel ludźmi i zmuszanie je do prostytucji.
Virginia zeznała, że uprawiała seks z księciem Andrzejem trzykrotnie i to za poleceniem Epsteina. Miała wtedy tylko 17 lat.
W sprawę zamieszana jest też Ghislaine Maxwell, która miała werbować nastolatki dla miliardera. Zarzuty wobec niej są poważne. Z medialnych doniesień wynika, że Maxwell była wielokrotnie gościem w Pałacu Buckingham na zaproszenie księcia Andrzeja. Doniesienia te potwierdził Paul Page, policjant i były pracownik królewskiego dworu. Zeznał, że o Maxwell dowiedział się po raz pierwszy w 2001 r. Gościła w Pałacu, ale pracownicy dostawali polecenia, by nie wpisywać jej z imienia i nazwiska do księgi gości.