Książę Karol bał się spotkać z synem sam na sam. Potrzebował pomocy
Książę Karol wyjechał do swojej chaty w Walii, aby prywatnie opłakiwać stratę ojca. Miało to miejsce tuż po niezwykłym spotkaniu z księciem Williamem i księciem Harrym. Jak przebiegło?
Książę Filip zmarł 9 kwietnia w wieku 99 lat. Gdy tylko Pałac Buckingham podał tę smutną informację, Wielka Brytania pogrążyła się w żałobie. W sobotę 17 kwietnia w kaplicy św. Jerzego na zamku w Windsorze odbyły się uroczystości pogrzebowe męża Elżbiety II. W pogrzebie udział wzięło zaledwie 30 osób z bliskiej rodziny, w tym jego syn książę Karol oraz wnukowie – William i Harry. To właśnie ta trójka, jak donosi "Daily Mail", miała po pogrzebie ze sobą szczerze porozmawiać.
Jak doskonale wiadomo, relacje Karola z Harrym nie były ostatnimi czasy najlepsze. W głośnym wywiadzie z Oprą Winfrey Harry powiedział m.in., że ojciec długo nie odbierał od niego telefonu, gdy ten wraz z żoną zrezygnowali ze swoich obowiązków książęcych. Jednak teraz postanowił pojednać się ze swoją latoroślą. Tabloid podaje, że Karol musiał to zrobić wraz ze starszym synem, Williamem. Brakowało mu odwagi, by spotkać się z Harrym sam na sam. Inna sprawa, że Karol i William woleli porozmawiać z nim razem, aby później nikt nie mógł źle zinterpretować ich słów.
Zobacz: Pogrzeb księcia Filipa był niezwykle poruszający. To koniec pewnej epoki
– Po pogrzebie nie było oficjalnego czuwania, ale Karol, William i Harry skorzystali z okazji, aby porozmawiać ze sobą po wielu miesiącach przerwy. Mogli spędzić ze sobą tylko krótki czas na świeżym powietrzu, biorąc pod uwagę ograniczenia związane z pandemią – powiedziało źródło "Daily Mail".
Z kolei inny informator poinformował, że po obu stronach jest sporo napięcia, więc do pełnego pojednania potrzeba czasu. Ale małe kroczki zostały wykonane. – Po pierwsze, muszą zdecydować o pewnych podstawowych zasadach dotyczących tego, jak będą zachowywać się, by wszystkie strony czuły się bezpiecznie i chronione. Co najważniejsze, Karol i William mają wsparcie królowej, aby poradzić sobie z tą sytuacją – powiedziała osoba bliska royalsom.
Po tym wszystkim pogrążony w smutku książę Karol wyjechał do Walii, gdzie od lat znajduje się jego kryjówka. Zdaniem "Daily Mail" następca tronu brytyjskiego zdaje sobie sprawę, że jest to niezwykle ważny moment w jego życiu. – Przez całe życie był następcą tronu, ale to książę Filip był patriarchą rodu. Z dnia na dzień to się zmieniło i wpłynęło to na niego zarówno w życiu zawodowym, jak i osobistym. Potrzebuje czasu na przemyślenie i rozważenie przyszłości rodziny królewskiej po bardzo trudnym tygodniu – powiedział informator gazety. Próba odnowienia relacji z Harrym bez wątpienia jest krokiem w odpowiednią stronę.