Co dalej?
William wielokrotnie w wywiadach powtarzał, że praca pilota w śmigłowcu ratunkowym bardzo go zmieniła. I faktycznie tak było! Gdy zaczynał, był "dzieciakiem", któremu w głowie były jedynie popisy maszyną wartą miliony funtów. Po latach książę całą uwagę poświęca ludziom, nie śmigłowcom. Niestety, gdy ma się babcię-królową, na pracę zawodową, nawet tak ważną dla poddanych, brakuje czasu.
Książę musiał porzucić profesję, by skupić się na działalności charytatywnej i pracy związanej z działalnością rodziny królewskiej w kraju i na świecie. Celem pary książęcej oraz księcia Harry'ego jest teraz skupienie się, między innymi, na problemach osób chorych psychicznie. Spekuluje się, że królowa Elżbieta nie synowi, a wnukowi przekaże tron, stąd decyzja o odejściu z zawodu.
Do niedawna William pracował przez 80 godzin miesięcznie. Ciekawe, czy obowiązki następcy tronu nie wydadzą mu się nudne, gdy zabraknie adrenaliny związanej z pilotowaniem.