Książę William odszedł z pracy. Tak wyglądał jego ostatni dzień!
Koniec zawodowych wyzwań?
Sądziliście, że książę William wypełnia jedynie obowiązki związane z tytułem? Nic bardziej mylnego. Do niedawna następca brytyjskiego tronu nie tylko latał po świecie, by spotykać się z przedstawicielami różnych państw, nie tylko przyjmował oficjalne wizyty premierów, prezydentów, nie tylko sprawdzał się jako tata dwójki dzieci, ale również był czynny zawodowo.
Wszystko zmieniło się pod koniec lipca. To wtedy książę William pożegnał się z kolegami i helikopterem, odchodząc z pracy. Skąd ta decyzja? I co właściwie robił mąż księżnej Kate? Czyżby teraz zaczął szykować się do przejęcia tronu od babci, królowej Elżbiety?
Praca miała dla Williama ogromne znaczenie
Na oficjalnym instagramowym profilu rodziny królewskiej pojawiło się krótkie oświadczenie wydane przez księcia po odejściu z pracy. "Przez ostatnie dwa lata poznałem ludzi z całego regionu, którzy byli w najbardziej rozpaczliwych sytuacjach. Jako część zespołu zaproszono mnie do domów ludzi, aby dzielić się momentami ekstremalnych emocji, od ulgi, że daliśmy komuś szansę walki, do głębokiemu smutku. Patrzyłem, jak niezwykle wykwalifikowani lekarze i sanitariusze ratują życie ludzi. Te doświadczenia zaszczepiły we mnie głęboki szacunek dla mężczyzn i kobiet, działających w naszych służbach ratunkowych, którzy, mam nadzieję, będą kontynuować walkę nawet wtedy, gdy odchodzę z zawodu. Jestem ogromnie wdzięczny za to doświadczenie".
Ile zarabiał jako pilot?
Przez ostatnie dwa lata (od marca 2015 roku) William pracował jako pilot medycznego śmigłowca pełniącego rolę latającego ambulansu. Za dyżurowanie otrzymywał wynagrodzenie (40 tys. funtów rocznie), ale nie inkasował pieniędzy do własnej kieszeni, a przekazywał je fundacji charytatywnej latających medyków.
Książę był aktywny zawodowo przez siedem lat. Zanim wstąpił do brygady East Anglian Air Ambulance, działał jako drugi pilot, a następnie dowódca wojskowego śmigłowca ratunkowego Sea King. Podczas gdy w pracy, którą niedawno opuścił latał do zwykłych ludzi, w poprzedniej pomagał ratować marynarzy ze statków lub chorych robotników z platform wiertniczych.
Co dalej?
William wielokrotnie w wywiadach powtarzał, że praca pilota w śmigłowcu ratunkowym bardzo go zmieniła. I faktycznie tak było! Gdy zaczynał, był "dzieciakiem", któremu w głowie były jedynie popisy maszyną wartą miliony funtów. Po latach książę całą uwagę poświęca ludziom, nie śmigłowcom. Niestety, gdy ma się babcię-królową, na pracę zawodową, nawet tak ważną dla poddanych, brakuje czasu.
Książę musiał porzucić profesję, by skupić się na działalności charytatywnej i pracy związanej z działalnością rodziny królewskiej w kraju i na świecie. Celem pary książęcej oraz księcia Harry'ego jest teraz skupienie się, między innymi, na problemach osób chorych psychicznie. Spekuluje się, że królowa Elżbieta nie synowi, a wnukowi przekaże tron, stąd decyzja o odejściu z zawodu.
Do niedawna William pracował przez 80 godzin miesięcznie. Ciekawe, czy obowiązki następcy tronu nie wydadzą mu się nudne, gdy zabraknie adrenaliny związanej z pilotowaniem.