Księżniczka Monako Charlene ma się lepiej. Właśnie zawitała z mężem do Norwegii
Na początku czerwca Charlene przeszła infekcję COVID 19. Jeszcze wcześniej była hospitalizowana w ojczystym RPA. Po powrocie do Europy, kiedy wydawało się, że wszystko zmierza ku lepszemu, księżniczka zamknęła się przed światem w specjalistycznym ośrodku z powodu "wycieńczenia fizycznego i psychicznego".
Ptaszki ćwierkały, że prawdziwym powodem kłopotów Charlene ze zdrowiem jest kryzys małżeński. Przypominano, że ta była pływaczka nigdy nie kochała księcia, a jej jedyną rolą było przedłużenie dynastii Grimaldich. Z alkowy małżeńskiej co rusz wypływały niepojące szczegóły, które dotyczyły kolejnych zdrad Alberta i napadów histerii Charlene.
ZOBACZ TEŻ: Królowa Elżbieta II świętuje Platynowy jubileusz. Cztery dni święta w Wielkiej Brytanii
Okazuje się, że prawdziwą przyczyną ostatnich problemów Charlene były dolegliwości laryngologiczne. Najpierw poleciała na konsultacje do znajomych specjalistów w RPA, pierwotnie tylko na 10 dni, ale ostre powikłania po infekcji nosa, uszu i gardła zatrzymały ją na antypodach na kilka miesięcy. Lekarze wykluczyli podróż samolotem, jako zbyt ryzykowną.
Charlene przeszła szereg zabiegów i operacji przy znieczuleniu ogólnym. Miała problemy z jedzeniem i piciem, sporo straciła na wadze. Jej układ odpornościowy był ogromnie osłabiony, stąd potrzebna była daleko posunięta izolacja.
Nic dziwnego, że kiedy już Charlene poczuła się lepiej i wróciła do Monako, dopadła ją depresja.
Miejmy nadzieję, że obecna podróż do Norwegii jest znakiem optymalnej i w pełni stabilnej kondycji psychofizycznej księżniczki. W Oslo otworzą razem z mężem wystawę "Sailing the Sea of Science", poświęconą Grimaldim, jako arktycznym eksploratorom. Towarzyszą im dzieci: bliźnięta Gabriela i Jakub.
Trwa ładowanie wpisu: instagram