Rajd Wojewódzkiego w Ferrari. Policja szuka świadków
Kuba Wojewódzki pokazał na Instagramie licznik rozpędzonego Ferrari i rozpętał w sieci burzę. Jedni potępiają dziennikarza TVN, inni bronią. Głos w tej spawie zabrała też policja.
Nie milkną echa niedzielnego wpisu Kuby Wojewódzkiego na Instagramie, który pochwalił się fanom, jaką prędkość potrafi rozwinąć jego luksusowe Ferrari. "Obiecałem w domu, że wrócę szybko... 👈😎🚀" - napisał gospodarz talk show TVN, dołączając do wpisu zdjęcie licznika auta, wskazującego zawrotną prędkość 250 km na godzinę. Przechwałki samozwańczego króla TVN błyskawicznie poruszyły internautów. Przez media społecznościowe przetoczyła się fala oburzenia wywołana rzecz jasna niedozwoloną w polskim prawie drogowym w żadnych warunkach astronomiczną prędkością.
Warszawski aktywista Jan Mencwel nazwał Kubę Wojewódzkiego "patocelebrytą", który buduje w Polsce "drogową cywilizację śmierci". Oczekiwałby, że takim kierowcom policja będzie konfiskować samochody.
Biznesy Kuby Wojewódzkiego
Inni zwracali uwagę, że gdzie indziej Kubę Wojewódzkiego za promowanie takiej jazdy spotkałby nie tyle społeczny ostracyzm, co dotkliwa reakcja ze strony zatrudniającej go stacji.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Nie zabrakło też jednak głosów w obronie Kuby Wojewódzkiego. Fani dziennikarza zwracają uwagę, że zdjęcie wykonano z fotelu pasażera i nie wiadomo, czy to właśnie on siedział za kierownicą. Podobnego rodzaju wątpliwości jeszcze do niedawna miała policja, która początkowo nie chciała odnosić się do sprawy.
"Nie wiemy, kto siedział za kierownicą, czy to był na pewno Kuba Wojewódzki, nie ma filmu, który by to potwierdzał. Zdjęcia na Instagramie mogą być żartem. Zajmiemy się sprawą, gdy wpłynie do nas oficjalne zawiadomienie" - skomentował w rozmowie z gazetą.pl Piotr Świstak z Komendy Stołecznej Policji. Kilka godzin później, w poniedziałek po południu, rzecznik poinformował jednak, że policjanci zajmą się sprawą Wojewódzkiego.
"Wszczęto czynności sprawdzające w związku z możliwością popełniania przestępstwa. 250 km/h na drodze to nie zabawa, to zaproszenie do tragedii" - powiedział Polskiej Agencji Prasowej rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak i zaapelował o pomoc w uzyskaniu informacji na temat rajdu.
"Osoby posiadające wiedzę na temat okoliczności zdarzenia proszone są o kontakt pod nr tel. 47 723 65 83" - powiedział funkcjonariusz.
Trwa ładowanie wpisu: instagram