Laura Samojłowicz o plotkach na swój temat: "Nie byłam nigdy humorzasta"
Laura Samojłowicz dostała łatkę kapryśnej aktorki, z którą ciężko się pracuje na planie. Takie doniesienia krążyły w show-biznesie przez lata. Aktorka postanowiła na nie w końcu zareagować.
Laura Samojłowicz przez lata była gwiazdą takich seriali jak "M jak miłość" i "Hotel 52". Później jednak zniknęła z show-biznesu, nie miała żadnej znaczącej roli. Spory wpływ na jej podejście miały plotki na jej temat. Mówiono, że aktorka jest osobą kapryśną, humorzastą i trudną do współpracy na planie.
Przez lata 35-latka nie reagowała na plotki, nie wyjaśniała ich. Dopiero teraz zebrała się na ich zdementowanie. Przyznaje, że od niej dużo wymagano, a ona dość naiwnie podchodziła do ludzi i pracy.
- Nie byłam nigdy humorzasta. Nie byłam też nigdy ciężka do współpracy. Show-biznes przez chwilę uderzył mi do głowy i dlatego uciekłam. Miałam wrażenie, że coraz więcej się ode mnie wymaga, a ja mam coraz mniej do zaoferowania. Miałam wtedy dwadzieścia parę lat i chciałam wszystko załatwić dobrym sercem. Podchodziłam do ludzi z pewną naiwnością - mówi w rozmowie z "Pomponikiem".
ZOBACZ TEŻ: Sonia Bohosiewicz o zarobkach aktorek. "Jesteśmy 1/3 niżej"
Aktorka przekonuje, że z nikim też nie sprzeczała się na planie, wykazywała się zawsze wysoką kulturą osobistą. Sugeruje za to, że na plotki na jej temat mogli mieć wpływ menadżerowie.
-To było wszystko dawno temu. Teraz jest nowy rozdział. Jestem już innym człowiekiem. Nigdy nie odezwałam się nieładnie do kogoś. Tata mnie nauczył, że szanuje się wszystkich ludzi. Zawsze byłam w porządku wobec innych. Może dobór menedżerów mnie trochę zgubił, bo nie miałam nikogo, kto by się mną zajął - stwierdziła.
Dziś Samojłowicz buduje karierę, grając w serialach "Gliniarze" oraz "Policjantki i policjanci". Skupia się na teraźniejszości - Ja to się teraz czuję, jakbym zaczynała w show-biznesie. Coś takiego się dzieje, że mam trochę więcej pracy i przykładam się do niej. Robię wszystko, co w mojej mocy, żeby jak najlepiej wypaść - przyznała.