Lider zespołu Weekend prowadzi biznes w Zakopanem. Spędziliśmy tam urlop
Radek Liszewski ma dwa apartamenty w Zakopanem, które wynajmuje gościom. Za dobę kasuje 550 zł. Śniadanie trzeba sobie zrobić samemu.
Radek Liszewski to lider zespołu Weekend, który wszyscy znają z jednej piosenki "Ona tańczy dla mnie". Disco polo to jednak niejedyne źródło utrzymania muzyka. Swoje pięć minut postanowił wykorzystać jak najlepiej, a zarobione pieniądze zainwestował w nieruchomości w Zakopanem, które teraz wynajmuje wczasowiczom. Postanowiłam skorzystać z jednej z jego ofert i zabrałam przyjaciół w góry.
- W Zakopanem graliśmy już kilkakrotnie, m.in. pod Gubałówką. Mam tu też swoje biznesy, kilka apartamentów, więc bywam tu dość często i czuję się jak w domu – mówił w rozmowie z WP Liszewski.
Choć początkowo gwiazdor nie reklamował apartamentów swoją twarzą, teraz to się zmieniło. Jeden z nich mieści się między skocznią a Krupówkami i ma ok. 50 m2. Nazywa się, a jakże, Weekend. Nocleg w nim kosztuje 550 zł za dobę, jednak można wynająć go minimum na dwie doby. Wrzesień to jednak w Zakopanem jeszcze sezon. Ceny poza sezonem są niższe – obecnie to nieco ponad 700 zł za dwie doby.
Radek Liszewski o disco polo: "W latach '90 to nie było wybitne i najwyższych lotów"
1100 zł za dwie doby w apartamencie bez wyżywienia, myślę: dość sporo. Ale w pomieszczeniu znajdują się dwie sypialnie z dużymi łóżkami, więc spokojnie mieszczą się w nim 4 osoby. Wychodzi 275 zł na głowę za dwie doby – to już nie tak źle.
Tu jest jakby luksusowo...
Na stronie obiektu czytamy: "Świetna lokalizacja umożliwia gościom korzystanie z uroków centrum - 5 minut spacerem na Krupówki jak i bliskości tatrzańskich szlaków – 5 minut do Doliny Białego Potoku i skoczni narciarskiej Wielka Krokiew". I dalej: "W obiekcie znajduje się całoroczne zewnętrzne jacuzzi zasilane z gorących źródeł i sauna". Na wyjazd nie muszę długo namawiać moich przyjaciół, którzy zazwyczaj towarzyszą mi w górskich wyprawach. Choć najczęściej śpimy w schroniskach, w dobie pandemii nie jest to takie proste. Ale jacuzzi zamiast schroniskowej "gleby" wcale nie wydaje się być najgorszą opcją.
Rezerwacja apartamentu nie jest taka prosta, bo okazuje się, że jest mocno oblegany. Ale w końcu udaje się znaleźć dogodny termin. Kilka miesięcy temu w rozmowie z Wirtualną Polską żona Liszewskiego, Dorota, mówiła, że nie zatrudniają nikogo przy prowadzeniu biznesu. Ale to nie z nią mam się kontaktować w sprawie zakwaterowania. Dostaję numer do pani Kasi.
Pani Kasia przyjmuje nas bardzo ciepło. Oprowadza po apartamencie, wskazuje miejsce parkingowe, tłumaczy, jak korzystać z zewnętrznego jacuzzi. Mówi, że można do niej dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Postanawiam tego nie sprawdzać w trakcie pobytu, ale nie ma najmniejszego problemu, byśmy zakwaterowali się skoro świt.
Żadnego disco polo
Na miejscu nie wita nas od progu piosenka disco polo. Jedyne ślady, jakie sugerują, że słynny Liszewski ma z tym miejscem coś wspólnego, to gwiazda na drzwiach z napisem Weekend oraz wydrukowany list od właściciela, który wita nas butelką wina (całkiem smacznego, jak się później okazuje).
Krowie skóry i kryształy
Wnętrze, reklamowane jako połączenie nowoczesności z góralską tradycją, jest urządzone ręką projektanta, ale nie każdemu przypadnie do gustu. Nazwałabym je dość eklektycznym. Piękna dębowa podłoga i minimalistyczne rozwiązania kontrastują z dywanami i obiciami z krowiej skóry czy z kryształowymi żyrandolami.
Apartament lśni czystością, a wszystko przed naszym przyjazdem zostało odkażone. Ale niektóre elementy wyposażenia zostały już nadszarpnięte zębem czasu. Dywan z krowiej skóry, który niespecjalnie przypadł mi do gustu, jest powycierany, obicie krzesła poplamione bliżej niezidentyfikowaną substancją, a rogi stołu poobijane. Zdaje się, że mieszkanie zostało urządzone przez dewelopera, a Liszewski nie poczynił od czasu zakupu wielu inwestycji w wystrój. Pierwszy raz usłyszeliśmy o jego biznesie mniej więcej dwa lata temu. Przy takim obłożeniu gości, jakim może pochwalić się to miejsce, trudno się dziwić zużyciu mebli. Ale właściciele mogliby zadbać o te kwestie. Choć są to szczegóły, mogą rzucać cień na ogólne dobre wrażenie, jakie robi apartament.
We wnętrzu znajdują się mniej lub bardziej niezbędne sprzęty kuchenne, jak gofrownica, toster czy ekspres, za pomocą którego można przyrządzić pyszną kawę. Dzięki nim mogliśmy przyrządzać nasze posiłki w mieszkaniu, zamiast ciągle jeść w restauracjach. W apartamencie są aż trzy telewizory z podłączoną telewizją kablową, a dla najmłodszych – spora kolekcja gier planszowych. Są niezbędne kosmetyki, ręczniki i szlafroki, a nawet zestaw podpasek i tamponów, co pewnie doceni wiele pań.
Największa atrakcja zawsze oblegana
Z mieszkania można wyjść prosto na taras, gdzie znajdują się leżaki i inne meble ogrodowe. Mało tu jednak prywatności – każdy kto siedzi na balkonach w mieszkaniach wyżej, ma bezpośredni widok na nasz taras. Apartament bowiem znajduje się w większym budynku, w którym mieszkania należące do różnych właścicieli, są wynajmowane gościom na wczasy. Zdaje się, że podczas naszego pobytu większość apartamentów była zajęta. Pomieszczenia są jednak na tyle dobrze wytłumione, że nie było słychać hałasów.
Na zewnątrz budynku mieści się jacuzzi i sauna. Gdy wracamy wieczorem zmęczeni ze szlaku, myślimy, że te atrakcje będą idealnym relaksem dla obolałych mięśni. Niestety tu się rodzi problem. Wszyscy goście chcą z nich korzystać. Część z nich spędza w jacuzzi dużo czasu. Trudno się dziwić – bardzo przyjemnie siedzi się w ciepłej, podświetlonej wannie na zewnątrz podczas chłodnego wieczoru. Obiekty są mocno oblegane i ciężko trafić na moment, kiedy będzie można spokojnie do nich wejść (udaje nam się to dopiero rano). W czasie pandemii może być to problematyczne.
Dla kogo cały ten luksus?
Często jeżdżę w góry, ale jeszcze nigdy podczas wypadu nie nocowałam w takim obiekcie. Choć dla mnie nic nie wygrywa z klimatem schroniska w Dolinie Pięciu Stawów, pandemia zmusza do szukania różnych rozwiązań. Apartament Weekend okazał się interesującą alternatywą. Myślę jednak, że to idealne miejsce dla rodzin z dziećmi, które zamiast wędrować po górach, po prostu chcą odpocząć. Atrakcji w apartamencie nie zabraknie, a do Krupówek rzeczywiście blisko.