Martyna Wojciechowska
„Choć od lat nie byli już parą, wspierała go w tym boju. Sama jako nastolatka chorowała na nowotwór i wyzdrowiała. By dodawać otuchy dzieciom, które teraz zmagają się z tą straszną chorobą, włączyła się w zbieranie funduszy dla Kliniki Przylądek Dobrej Nadziei we Wrocławiu. Miała nadzieję, że Jerzy również pokona chorobę...” – czytamy w tygodniku.
„Choć od lat nie byli już parą, wspierała go w tym boju. Sama jako nastolatka chorowała na nowotwór i wyzdrowiała. By dodawać otuchy dzieciom, które teraz zmagają się z tą straszną chorobą, włączyła się w zbieranie funduszy dla Kliniki Przylądek Dobrej Nadziei we Wrocławiu. Miała nadzieję, że Jerzy również pokona chorobę...” - czytamy w tygodniku.
Niestety stało się inaczej. Teraz Martyna Wojciechowska musi być wyjątkowo silna, by dać poczucie bezpieczeństwa Marysi. Czy ze względu na córkę zacznie teraz bardziej na siebie uważać?