Magda Mołek szczerze o macierzyństwie. "Powiedziałam do mojej mamy: albo mi pomożesz, albo umrę, bo nie daję rady"
Dziennikarka chroni swoją prywatność i rzadko mówi na temat rodziny. W rozmowie z Justyną Nagłowską, żoną Borysa Szyca, nie szczędziła szczegółów z życia matki. Nie podejrzewalibyśmy jej o tak mocne wyznania.
Magda Mołek jest niekwestionowaną ikoną dobrego stylu i rzetelnego dziennikarstwa. Od kilkunastu lat pracuje dla TVN, gdzie prowadzi swój autorski program "W roli głównej". Podczas kameralnych rozmów ze znanymi gwiazdami nie raz udało jej się skłonić ich do zaskakujących wyznań. Tym razem to ona została odpytana i udzieliła bardzo szczerych odpowiedzi.
Dziennikarka była gościem w podcaście "Matka też człowiek", który prowadzi Justyna Nagłowska, żona Borysa Szyca. Audycje poświęcone są różnym aspektom macierzyństwa. W najnowszym odcinku rozmawiano o tym, jak połączyć bycie matką z karierą zawodową.
Zobacz: Magda Mołek: "Mężczyznom wolno wszystko, a kobiety są ze wszystkiego rozliczane"
Magda Mołek wytłumaczyła się ze swojego wyboru szybkiego powrotu do pracy po narodzinach pierwszego syna.
- Wróciłam miesiąc po pierwszym porodzie do pracy, tłumaczyłam to wielokrotnie, ale nikt mi tego nie wybaczył, że wróciłam na 2 dni. Poszłam w sobotę do studia od godziny 7 do 11 i w niedzielę od 7 do 11 i w tym cyklu pracowałam co 2 tygodnie, zrezygnowałam z wszystkich innych obowiązków - powiedziała.
Dziennikarka dodała, że od kilkunastu lat prowadzi działalność gospodarczą, więc nie mogła sobie pozwolić na urlop macierzyński, bo sama musi opłacać podatki, ZUS dla siebie i swoich pracowników.
Jako feministka podkreśliła też fakt, że kobietom trudniej podjąć decyzję o powrocie do pracy i nie myśleniu, że tym samym opuszcza dziecko.
-Jak trudniej nam w porównaniu do mężczyzn dźwigać swoje marzenia, marzenia naszych dzieci i tego, który stoi obok nas, bo my kobiety polskie wychowane w tradycyjnych domach pozwalamy im się puszczać i fruwać, a same sobie wiążemy skrzydła- oceniła.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jednak po narodzinach drugiego syna dziennikarka pozwoliła sobie na nieco dłuższą przerwę. Powodem był większy natłok obowiązków przy wychowywaniu dzieci.
-Poczułam, co to znaczy być matką na 100% wtedy, jak urodziłam drugie dziecko. Przy pierwszym to jednak miałam wrażenie, że odpoczywam, a jak pojawiło się drugie to nagle zrozumiałam, co to znaczy, że wszystko wali ci się na głowę. Sytuacja zmieniła się diametralnie i wtedy dopiero uświadomiłam sobie, że mam męża, czyli że jak jest nas dwoje i mamy dwójkę dzieci to spróbujmy się tym podzielić, wcześniej mi to do głowy nie przyszło- wyznała.
Mężowi dziennikarki nieco oberwało się w tej rozmowie. Magda Mołek przyznaje, że często była zdana sama na siebie i dopiero po latach nauczyła się komunikować z mężem, aby pomógł jej przy dzieciach.
- Mój mąż po 10 latach związku powiedział mi: 'Magda, powiedz mi to, przecież ja się nie domyślę'. A ja na to: ‘Co? Jak to się nie domyślisz? Nie wiesz, że dziecku trzeba pieluchę zmienić?’, a on na to: 'Nie wiem, powiedz mi to, a ja to zrobię” - wspomniała.
Drugi syn 1,5-roczny Stefan okazał się znacznie bardziej absorbujący od pierworodnego 8-letniego Henryka. Przez kilka miesięcy nie spał całymi nocami, domagał się wtedy zabawy. Magda Mołek czuła się na tyle wykończona, że poprosiła najbliższych o pomoc.
-Po 3 miesiącach od narodzin mojego drugiego syna powiedziałam do swojej mamy: Mamo albo mi pomożesz, albo umrę, bo nie daję rady- powiedziała płacząc.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Na szczęście udało jej się z pomocą rodziny unormować sytuację. Dramatyczne chwile próbuje przekuć w sukces. Napisze książkę o kobietach, które równie ciężko radziły sobie z macierzyństwem.
-Gdy po pół roku niespania wstałam po raz piętnasty w nocy zrobić mleko, stałam nad blatem w kuchni i kapały mi łzy, bo byłam tak zmęczona i nagle zobaczyłam, że kapie mi też krew z nosa. Wtedy pomyślałam: czy ja jestem jedyna w takiej sytuacji? Jedyna tak zmęczona, kompletnie bezradna? Pomyślałam: nie, ja poszukam jeszcze takich kobiet, bo one na pewno istnieją, bo my wszystkie takie jesteśmy - podsumowała.
Dziennikarkę razi przedstawianie macierzyństwa wyłącznie w słodkiej wersji. Daleko jej od celebrytek, które w mediach społecznościowych pokazują tylko piękną stronę bycia mamą.
- Panujące w Polsce wyobrażenie, że macierzyństwo jest słodkie, strumieniami leje się tylko miód i przyjemność, że od razu mamy płaskie brzuchy, piersi pełne mleka i nasze dzieci są dla nas najważniejsze, a do tego mamy czas na kawkę…Jak się tego naczytałam, naoglądałam tych luksusowych wózków, ubranek, tego życia glamour, to powiedziałam sobie: przecież to tak nie wygląda, albo ja mam wszystko na odwrót w życiu- oceniła.
Ponadto Magda Mołek wysnuła ciekawy pomysł, aby mężczyzn mówiących, że matki siedzą w domach, karać finansowo. Uważa, że taki język naznacza kobiety i obwinia o to, że nie wszystko jest tip top. Ona sama przyznaje: "ja nigdy w domu nie siedzę, ciągle coś robię".